Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że ma dowody na to, że to Rosjanie sami ostrzelali wioskę Klimowo w obwodzie briańskim w Rosji. Potwierdzać to mają przechwycone rozmowy telefoniczne okupantów, którymi dysponuje SBU.

Gubernator obwodu briańskiego Alexander Bogomaz napisał w kanale Telegram, że ukraińskie oddziały ostrzelały wieś Klimowo. Rannych miało zostać siedem osób, w tym dwie ciężko.

Rosjanie zagrozili odwetowymi atakami rakietowymi. I tak też było. Jak informował o poranku specjalny wysłannik RMF FM na Ukrainę Mateusz Chłystun, głośne eksplozje słychać było w nocy w Kijowie. Potężne wybuchy były słyszane także m.in. w mieście Chersoń na południu kraju.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała, że ma dowody na to, że wczorajsze ostrzały miejscowości w obwodzie briańskim, to rosyjska prowokacja. Dowodami mają być niedawne podsłuchy rozmów telefonicznych rosyjskich żołnierzy, którymi dysponuje SBU.

Jeden z nich - stacjonujący w obwodzie donieckim - miał powiedzieć swojej żonie, że od swojego dowódcy dowiedział się, że wioskę ostrzelali sami Rosjanie.

Dlaczego to robią? - dopytywała kobieta. Tak to działa. W ten sposób chcą, żeby wyszło, że to Ukraińcy prowokują, dlatego ostrzeliwują - odpowiedział żołnierz. Nie daliby rady ostrzelać z takiej odległości Klimowa - dodał.

Żołnierz miał mówić również, że już wcześniej dochodziło do podobnych prowokacji.

Tak samo było w wojnie czeczeńskiej. W Moskwie wybuchały mieszkania, niby przez terrorystów - dodał żołnierz.