W rosyjskich ostrzałach Charkowa na wschodzie Ukrainy zginęło 9 osób, a 37 zostało rannych, w tym troje dzieci - poinformował mer tego miasta Ihor Terehow, cytowany przez portal Ukraińska Prawda. "To, co teraz dzieje się w Charkowie, to zbrodnia wojenna! To ludobójstwo ukraińskiego narodu" - oświadczył szef charkowskich władz obwodowych Ołeh Syniehubow.

Informację o zmasowanym ostrzale Charkowa przekazał na Facebooku m.in. doradca w MSW Ukrainy Anton Heraszczenko. Ukraińskie służby informują, że celem były osiedla i centrum handlowe, na pewno nie chodziło o obiekt wojskowy. Dostępne w internecie nagrania z Charkowa pokazują miejsce, w którym dochodzi do wielu eksplozji w bardzo krótkim czasie, rakiety uderzają w bloki mieszkalne.

"Giną dziesiątki cywilów. Dzieje się to w dzień, kiedy ludzie wyszli do aptek, po jedzenie, po wodę. To zbrodnia. Rosja wykorzystuje ciężką artylerię!" - alarmował szef charkowskich władz obwodowych Ołeh Syniehubow. 

Ostrzały trwają do tej pory i dlatego niemożliwe jest wysłanie ratowników oraz usuwanie szkód. 

Dzisiejszy ostrzał pokazał, że nie jest to po prostu wojna, tylko morderstwo ukraińskiego narodu. Pociski trafiały w domy mieszkalne, zabijając i kalecząc niewinnych mieszkańców - przekazał mer Charkowa Ihor Terehow.

Wyszły cztery osoby z bunkra, żeby nabrać wody i zginęły. Rodzina - dwoje dorosłych i troje dzieci - żywcem spłonęła w samochodzie - dodał. 

Rano portal Suspilne, powołując się na informacje przekazane przez władze obwodu charkowskiego, informował, że miasto jest pod kontrolą Ukrainy.

"Całą noc odpieraliśmy atak, niszczyliśmy kolumny, jeszcze zanim mogły zająć pozycje do ostrzału artyleryjskiego. Miasto jest pod kontrolą. Bardzo dużo grup dywersyjnych" - poinformował szef administracji obwodowej Ołeh Syniehubow przed godziną 8:00 polskiego czasu.

Ukraiński resort zdrowia podał, że podczas inwazji Rosji na Ukrainę zginęło ponad 350 osób cywilnych.