Rosja ogłosiła termin kolejnych rozmów z Ukrainą. Te mają się odbyć w poniedziałek 2 czerwca w Stambule. Wówczas omówione zostaną projekty rosyjskich i ukraińskich memorandów. Rzecznik Kremla przekazał w piątek kilka informacji, które potwierdzają wcześniejsze doniesienia na temat żądań Moskwy wobec Kijowa. Określił także warunki, dotyczące ewentualnego spotkania Zełenski-Putin.

Rosjanie chcą kontynuować negocjacje ze stroną ukraińską. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował w piątek, że 2 czerwca delegacja moskiewska będzie oczekiwać w Stambule na zespół z Kijowa. Rozmowy mają odbyć się jeszcze w poniedziałkowy poranek.

Jak poinformował Kreml, lista warunków tymczasowego zawieszenia broni jest jeszcze opracowywana. Osobną kwestią - zaznaczył Pieskow - jest kwestia europejskiego bezpieczeństwa, która będzie omawiana oddzielnie z Europejczykami. 2 czerwca rozmowy będą mieć wyłącznie charakter dwustronny i odbędą się między Rosją i Ukrainą. Wśród warunków rosyjskich znajdują się m.in. kwestie dotyczące bezpieczeństwa na Morzu Czarnym. 

Co Kreml mówi na temat spotkania Zełenskiego z Putinem

Putin wielokrotnie mówił, że jest zasadniczo za kontaktami na wysokim szczeblu, które są z pewnością potrzebne, ale muszą być przygotowane, a rezultaty muszą być najpierw osiągnięte w bezpośrednich negocjacjach między delegacjami obu krajów. Jeśli takie rezultaty zostaną osiągnięte, a kiedy zostaną osiągnięte, to oczywiście może być mowa o kontaktach na wysokim szczeblu - poinformował w piątek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję TASS. W ten sposób dał do zrozumienia, że spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina może odbyć się dopiero po osiągnięciu wstępnego porozumienia.

Nie wiadomo, czy jednym z warunków tego porozumienia jest problem Ukrainy w NATO. W piątek Pieskow podkreślił, że Władimir Putin wyraźnie zaznacza w swoich oświadczeniach, że Rosja nie zaakceptuje dalszego rozszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschód.

Ta kwestia jest jednym z najważniejszych punktów spornych w relacjach NATO-Ukraina-Rosja. Kijów wielokrotnie podkreślał, że przyznawanie Rosji prawa weta w sprawie akcesji Ukrainy do NATO lub UE będzie znakiem nieuznawania suwerenności Kijowa przez Zachód. Agencja Reutera informowała niedawno, że kilka niezależnych źródeł rosyjskich, zbliżonych do procesów negocjacyjnych podało, że Putin domaga się od liderów zachodnich pisemnego potwierdzenia braku rozszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Taka deklaracja ostatecznie unicestwiłaby aspiracje krajów jak Gruzja, Ukraina czy Mołdawia do zbliżenia się z Zachodem.

Turcy wczuli się w rolę mediatora

W rozmowach między obiema stronami trudno mówić o postępie. Jedna rzecz, którą Ukraina i Rosja były w stanie ustalić w trakcie poprzednich rozmów w Turcji, to wymiana jeńców wojennych na masową skalę - 1000 na 1000. To znaczący moment dla poszczególnych żołnierzy w niewoli i ich rodzin, ale politycznie bez większego znaczenia. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę zaporowe żądania Kremla - zablokowanie akcesji Ukrainy do NATO, oddanie Rosji zaanektowanych regionów, demilitaryzację kraju broniącego się przed inwazją itd.

Strona turecka, która mediuje między Kijowem i Moskwą, uważa jednak inaczej. Szybka realizacja porozumienia o wymianie, które zostało zawarte w Stambule dowiodła, że negocjacje mogą przynieść konkretne rezultaty. Chcemy, aby dynamika osiągnięta w Stambule, była kontynuowana - oświadczył w piątek szef tureckiego MSZ Hakan Fidan.

Turecki minister, który aktualnie przebywa w Kijowie, wcześniej odwiedził Moskwę, gdzie - jak potwierdził - "nie omawiano z nim kwestii członkostwa Ukrainy w NATO". To może oznaczać, że w trakcie oficjalnych spotkań ze stronami trzecimi, Rosjanie prezentują inny zestaw żądań i warunków, a zupełnie co innego zaprezentują Ukraińcom w poniedziałek.

Jak w środę przekazał szef rosyjskiego MSZ Sergiej Ławrow, wszelkie aspekty między Ukrainą i Rosja będą omawianie w rozmowach dwustronnych.