Prezydent Wiktor Janukowycz wyznaczy na nowego premiera Ukrainy polityka będącego do przyjęcia dla Moskwy, bo zależy mu na odblokowaniu rosyjskiej pomocy - ocenia Alex Brideau, analityk think tanku Eurasia. Zastrzega jednak, że ten ruch pozwoli jedynie na chwilową poprawę sytuacji.

Według Brideau, wybór prorosyjskiego premiera spowoduje pogarszająca się sytuacja finansowa Ukrainy, polityczna presja Moskwy i przypadający na 12 lutego termin spłaty raty kredytu (1 miliard dolarów) dla MFW.

Ekspert uważa, że zarówno wyznaczenie prorosyjskiego premiera, jak i odblokowanie transzy rosyjskiej pomocy wstrzymanej po dymisji Azarowa będzie tylko czasowym wytchnieniem. Co więcej, ryzyko politycznej przemocy utrzyma się, a nawet nasili w najbliższych dnia.

Wyznaczenie przyjaznego Moskwie premiera, co może nastąpić w najbliższych 10 dniach, nie rozwiąże trudnej sytuacji finansowej Ukrainy. Rosyjska pomoc będzie udzielana ratami i uzależniona od dostrojenia polityki Kijowa do polityki rosyjskiej oraz od przekonywującego odrzucenia oferty Zachodu. Z kolei zachodnia pomoc zależy od spełnienia przez Kijów warunków, których obecnie nie może on spełnić - tłumaczy analityk. W średnim okresie Kijów może znaleźć się w położeniu, w którym nie będzie mógł liczyć na doraźną pomoc ani ze strony Moskwy, ani Zachodu (UE, MFW) - dodaje. Jego zdaniem, Wiktor Janukowycz straci władzę przed upływem kadencji - albo w wyniku kompromisu z opozycją, albo przegranych wyborów. Utrata przez niego tytułu do władzy i poparcia najważniejszych oligarchów to jednak perspektywa miesięcy, a nie tygodni - zastrzega Brideau.

(mn)