Jeszcze w sobotę walczyła o tytuł w Bad Homburg, a już w niedzielę zameldowała się w Londynie, gdzie rozpoczyna się Wimbledon. Iga Świątek, po historycznym finale na trawie, zaznacza, że w jej grze nie nastąpiła diametralna zmiana, a poprawa jest bardziej efektem gromadzonego doświadczenia. We wtorek Polka rozegra mecz pierwszej rundy. Jej rywalką będzie debiutująca w głównej drabince Rosjanka Polina Kudermietowa.

W sobotę Świątek pierwszy raz w seniorskiej karierze dotarła do finału turnieju rozgrywanego na trawie. W spotkaniu o tytuł przegrała jednak z najwyżej rozstawioną Amerykanką Jessicą Pegulą 4:6, 5:7.

Tak szybkie przenosiny z turnieju na turniej Polce się raczej nie zdarzają. Zwykle lubi mieć tydzień na treningi przed imprezą wielkoszlemową.

Na trawie nie było to dla mnie możliwe. Przyjechałam wczoraj o 21. Nie było gorączkowo. Wszystko jest całkiem spokojnie - powiedziała.

Dziś mam dzień wolny, nie trenuję. Cieszę się, że mogłam go przeznaczyć na medialne obowiązki - dodała z uśmiechem.

W drodze do finału w Bad Homburg wygrała m.in. z Włoszką Jasmine Paolini - ubiegłoroczną finalistką Wimbledonu.

Nie spodziewałam się tej wygranej, dodała mi pewności siebie. Oczywiście, w tenisie każdy dzień jest inny, ale czułam, że w tym meczu zagrałam naprawdę dobrze - podkreśliła.

"To wciąż jest wymagająca nawierzchnia, zdradliwa"

Przed Świątek szósty w karierze seniorski występ w rozgrywanym na trawiastych kortach wielkoszlemowym turnieju w Londynie. W 2019 roku przegrała mecz otwarcia, w 2021 odpadła w 1/8 finału, w 2022 - w trzeciej rundzie, następnie w ćwierćfinale, a w ubiegłym roku znów w trzeciej rundzie. Tenisistka z Raszyna triumfowała w juniorskiej edycji tej imprezy siedem lat temu.

Tym razem, po półfinałowej porażce we French Open, miała nieco więcej czas na treningi na trawie, a turniej w Bad Homburg pokazał, że robi postępy. Świątek podkreśla jednak, że w jej grze nie nastąpiła diametralna zmiana, a poprawa jest bardziej efektem gromadzonego doświadczenia.

Nie jest tak, że nagle wszystko stało się perfekcyjne. To wciąż jest wymagająca nawierzchnia, zdradliwa. Z czasem jest mi jednak coraz łatwiej się do niej przyzwyczajać i mam więcej czasu, aby się rozwijać - zwróciła uwagę.

"Trzeba ufać swoim uderzeniom"

Szlifowanie technicznych aspektów na treningach to jednak nie jedyna rzecz, która przekłada się na wyniki.

Ogólnie wszystko zależy też od pewności siebie, jaką się ma w danym momencie. Na trawie naprawdę trzeba ufać swoim uderzeniom. Nie można się wstrzymywać. Każde uderzenie, które da rywalce więcej czasu na reakcję prawdopodobnie będzie tym, przez które przegrało się wymianę - wyjaśniła Świątek.

We wtorek rywalką rozstawionej z numerem ósmym 24-latki będzie Rosjanka Polina Kudermietowa, która w światowym rankingu zajmuje 63. miejsce. Dwa lata młodsza zawodniczka z Moskwy pierwszy raz wystąpi w głównej drabince Wimbledonu. Do tej pory ze sobą nie grały.