Lois Boisson w światowym rankingu tenisistek zajmuje dopiero 361. miejsce, ale dzisiaj niespodziewanie awansowała do półfinału French Open. 22-letnia Francuzka wygrała z rozstawioną z numerem szóstym Rosjanką Mirrą Andriejewą 7:6 (8-6), 6:3. W półfinale zmierzy się z Amerykanką Coco Gauff (nr 2). Boisson jest pierwszą Francuzką od 2011 roku, która dotarła w Paryżu do najlepszej czwórki rywalizacji singlistek.
"To szaleństwo!". "Zapamiętajcie to nazwisko", "Nieprawdopodobne!" - przekrzykują się w emocjonalnych tytułach francuskie media. Francuscy kibice oszaleli ze szczęścia po zwycięstwie ich rodaczki w ćwierćfinałowym pojedynku z Rosjanką Mirrą Andriejewą 7:6 (8-6), 6:3. To pierwsza Francuzka w półfinale Rolanda Garrosa od 2011 roku. 14 lat temu do tego etapu paryskiego turnieju dotarła Marion Bartoli.
Lois Boisson, tenisistka z Dijon, gra w tym turnieju dzięki "dzikiej karcie" otrzymanej od organizatorów. W ten sposób jej talent docenili już rok temu, ale wówczas zaledwie tydzień przed turniejem zerwała więzadła w kolanie i stąd jej tak niska obecnie pozycja w rankingu. "Wirtualnie" - dzięki dotarciu do półfinału - już przesunęła się na 65. miejsce. W karierze najwyżej była na 152. pozycji.
Spotkanie Boissin z Andriejewą trwało ponad dwie godziny. Początkowo inicjatywa należała do Rosjanki, która w pierwszym secie prowadziła już 5:3. Francuzka odrobiła jednak stratę, a tie-breaka rozstrzygnęła na swoją korzyść.
Drugiego seta 18-letnia Rosjanka zaczęła od prowadzenia 3:0. Popełniane przez nią jednak proste błędy spowodowały, że aż kipiała z frustracji. Ze złości wybijała piłki w trybuny. Boisson nie dała za to ponieść się emocjom. Wygrała sześć gemów z rzędu i sensacja stała się faktem.


