Przedłuża się przywracanie do użytku przydomowych studni na terenach powodziowych. Jak ustalił dziennikarz RMF FM, chodzi o kilkaset punktów na Opolszczyźnie i na Dolnym Śląsku. Z wody będzie można korzystać tam najprawdopodobniej dopiero za kilka miesięcy.

Problem wynika z tego, że woda - mimo czyszczenia studni po powodzi zgodnie z procedurami- wciąż jest skażona. Główny Inspektor Sanitarny doktor Paweł Grzesiowski tłumaczy, że wpływ na to ma wstrzymanie pracy wielu oczyszczalni ścieków w okolicy. 

Woda w studni pochodzi z wód powierzchniowych, które są skażane, dlatego że w wielu miejscach nie działają jeszcze oczyszczalnie ścieków. Ścieki są spuszczane do rzek, to wpływa na jakość wód powierzchniowych - zaznacza w rozmowie z RMF FM szef sanepidu. 

Według ekspertów, w obecnej sytuacji są dwa rozwiązania: trzeba jak najszybciej uruchomić oczyszczalnie ścieków albo pogłębić studnie przydomowe. 

Do tego czasu mieszkańcy muszą korzystać z wody w beczkowozach albo w butelkach, po które mogą zgłaszać się do urzędów gmin. Gmina odpowiada za dostawy wody - potwierdza w rozmowie z RMF FM Główny Inspektor Sanitarny.

Nie widzimy poprawy w studniach, które mieliśmy okazję badać. Woda jest niebezpieczna ze względu na dużą zawartość drobnoustrojów - podkreśla doktor Paweł Grzesiowski. Dopóki nie przywrócimy sprawności uszkodzonym oczyszczalniom ścieków, ta sytuacja się nie poprawi. Chyba że pogłębimy studnie tak, żeby woda pochodziła z głębszych warstw - podkreśla szef GIS-u.

Proces trwa od wielu tygodni

Jesienią zwracaliśmy uwagę w RMF FM na problem długiego czasu, jaki zajmuje naprawa przydomowych studni. Powodem jest mała liczba firm, które zajmują się takimi naprawami.

Trzeba z każdej studni odpompować wodę, zachlorować, pozostawić do działania ten środek, proces czyszczenia jednej studni trwa do tygodnia.

Tygodniowo jesteśmy w stanie oczyszczać około dwudziestu, trzydziestu studni. W sumie na oczyszczenie czeka jeszcze ponad pięćset studni. Łatwo policzyć, że przed nami jeszcze kilkanaście tygodni pracy - opisywali pracownicy.

Opracowanie: