Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej mógł zrobić każdy, także Polacy – twierdzi rządowa "Rossijskaja Gazieta". Jednocześnie sugeruje, że ich publikacja w internecie może być elementem polsko-polskiej wojny. Zdaniem przedstawiciela komisji Millera to komuś w Rosji mogło zależeć, żeby Polakom zrobić przykrość.

Zobacz również:

Moskiewski dziennik sugeruje, że fotografie mogą pochodzić z zasobów komisji Jerzego Millera, a same zdjęcia mogły zostać wykonane nawet przez bliskich ofiar smoleńskiej katastrofy. "Obecni przy procedurze identyfikacji ciał ofiar uważają, iż zdjęcia te mógł wykonać każdy, kto miał przy sobie telefon z wbudowaną fotokamerą: od krewnych ofiar po personel techniczny - tak z Rosji, jak i Polski" - pisze gazeta.

Rządowy dziennik zauważa zarazem, że "wątpliwość wywołuje istnienie rosyjskiego hakera, który jest zainteresowany tym, by podgrzać i tak już napiętą atmosferę życia politycznego w Polsce". "W kraju tym między głównymi siłami politycznymi już od dawna trwa tzw. polsko-polska wojna. I jeśli ktoś był zainteresowany pojawieniem się zdjęć, to nie byli to Rosjanie, a raczej uczestnicy warszawskich batalii politycznych" - konstatuje "Rossijskaja Gazieta".

Przedstawiciel komisji Millera zaprzecza

Nie wyobrażam sobie, żeby te zdjęcia mogły wyciec od nas - tak prof. Marek Żylicz z komisji Jerzego Millera, badającą katastrofę smoleńską, komentuje sugestie rosyjskiej prasy. I pyta retorycznie: Jaki miałyby interes rodziny ofiar, żeby to ujawniać? Zdaniem Żylicza to komuś w Rosji mogło zależeć, żeby Polakom zrobić przykrość.

Od innego z członków komisji Millera dziennikarz RMF FM usłyszał, że archiwum komisji zostanie sprawdzone pod kątem tego, czy takie zdjęcia w ogóle w nim są.

Bloger z Syberii


We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według ABW fotografie niektórych ofiar pojawiły się na rosyjskich stronach 28 września.

Blog, w którym opublikowano zdjęcia, prowadzony jest przez Antona Sizycha z Barnaułu, w Kraju Ałtajskim na Syberii. Swoje blogi prowadzi on w kilku serwisach blogowych. Ma też profile na najbardziej znanych portalach społecznościowych. Najczęściej występuje pod nickiem "Gorożanin iz Barnauła". Sizych nie podaje praktycznie żadnych informacji na swój temat. Wiadomo tylko, że ma 51 lat i że jest żonaty.

Materiał ilustrowany fotografiami ofiar katastrofy polskiego samolotu, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, autor blogu anonsuje jako kompilację dwóch tekstów blogerki Tatiany Karacuby.

57-letnia Karacuba na swojej stronie internetowej przedstawia się jako doktor psychologii i dziennikarka. W przeszłości Karacuba pracowała w agencji APN i piśmie "Mieżdunarodnaja Żyzń", a także w strukturach ONZ w Nowym Jorku i Genewie. W latach ZSRR instytucje te były często wykorzystywane przez KGB jako przykrywka dla oficerów jego wywiadu.

Z materiału w blogu Sizycha wynika, że wydarzenia, które rozegrały się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, mogły być z góry zaplanowane i mieć rytualny charakter. To samo miałoby dotyczyć wspomnianej w tej publikacji katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego Suchoj SuperJet w Indonezji w maju tego roku, zatonięcia promu "Bułgaria" na Wołdze w lipcu 2011 roku, zabójstwa dwóch dziewczynek w Sewastopolu na Krymie w lutym 2011 roku, oraz katastrofy śmigłowca Mi-8 na Ałtaju w styczniu 2009 roku.

Autor blogu nie zdradza, kto udostępnił jemu lub Karacubie te szokujące zdjęcia.