Po godzinie 4 nad ranem w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie przeprowadzono ekshumację jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Jednocześnie druga ekshumacja odbyła się na cmentarzu w warszawskich Pyrach. To ostatnie ekshumacje w tym roku.

W Świątyni, gdzie znajduje się Panteon Wielkich Polaków, byli prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Pojawili się też przedstawiciele powiatowego inspektora sanitarnego. Okolice Świątyni - która wciąż jest w budowie - są ogrodzone i zamknięte.

Żołnierze ŻW pilnowali też okolic cmentarza parafialnego w Pyrach. Na jego teren wjechały wojskowe samochody.

Według niepotwierdzonych informacji ekshumowane są ciała duchownych. Prokuratura podkreśla jednak, że do czasu zakończenia czynności i bez zgody rodzin nie będzie ujawniać szczegółów oraz danych ofiar.

Powodem ekshumacji są wątpliwości dotyczące tożsamości ciał. Prokuratorzy zdecydowali, że badania są konieczne, bo po sprawdzeniu akt mieli poważne wątpliwości. Zdaniem naszych śledczych, błąd popełnili Rosjanie. Przedstawiciele strony rosyjskiej nieprawidłowo oznaczyli zwłoki, stąd wątpliwości, czy zwłoki spoczywają we właściwych grobach - powiedział prokurator kpt. Marcin Maksjan, który uczestniczył w dzisiejszej ekshumacji w Pyrach. Maksjan podkreślił, że decyzję o ekshumacjach prokuratura wojskowa podjęła z urzędu, mimo że rodziny zmarłych w Moskwie prawidłowo rozpoznały swoich bliskich.

Trumny z ciałami zostały po południu przewiezione do Krakowa. Jeszcze w poniedziałek mają trafić do Wrocławia. Tam zostaną przeprowadzone kolejne badania, w tym DNA. W ciągu 7 dni dowiemy się, czy doszło do zamiany ciał. 

To ostatnie ekshumacje w tym roku. Kpt. Marcin Maksjan ujawnił w rozmowie z reporterem RMF FM, że w prokuratorze są jeszcze dwa wnioski dowodowe o przeprowadzenie ekshumacji, złożone przez rodziny ofiar. Te wnioski nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. 

To nie są pierwsze ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej

Wcześniej - od połowy września - prokuratorzy dokonali już czterech innych ekshumacji. "Wątpliwości, że mogło dojść do zamiany ciał, pojawiły się po analizie dokumentacji wytworzonej przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, jak i ekspertyzach wykonywanych przez polskich biegłych" - wyjaśniała prokuratura. Wątpliwości dotyczą łącznie sześciu osób.

We wrześniu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie ofiary katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych - pod koniec września - poinformowano, że doszło do zamiany ciała legendarnej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Prokurator generalny Andrzej Seremet tłumaczył pod koniec września, że przyczyną nieprawidłowej identyfikacji ciał było ich nietrafne rozpoznanie przez rodziny. W drugiej połowie października doszło do ekshumacji ostatniego prezydenta RP uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz innej ofiary katastrofy smoleńskiej. W tym przypadku również potwierdzono, że doszło do błędnej identyfikacji ciał.

Wcześniej wojskowa prokuratura dokonała ekshumacji trzech innych ofiar tragedii - Zbigniewa Wassermanna (w 2011 r.) oraz Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki (obie w marcu 2012 r.). Prokuratorzy informowali wtedy, że w tych przypadkach nie doszło do pomylenia ciał.