Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie przeprowadzono ekshumację Janusza Kurtyki. Cmentarz przez klika godzin był zamknięty, wejść pilnowała żandarmeria wojskowa. Powtórne badania zwłok zarządziła Prokuratura Wojskowa mimo sprzeciwu Zuzanny Kurtyki - żony zmarłego.

Teren wokół cmentarza pilnowany był przez kilka patroli żandarmerii wojskowej. Nad grobem Janusza Kurtyki rozstawiono prowizoryczny namiot. Wokół stało kilka samochodów, włączone zostały także specjalne światła, które pomagały pracownikom cmentarza rozjaśnić wnętrze betonowej mogiły. Prace nadzorował prokurator, byli również przedstawiciele wojska. Grób byłego szefa IPN-u znajduje się w Alei Zasłużonych. Na teren cmentarza nie można było wejść, dopiero po ekshumacji ponownie otworzono bramy najstarszej krakowskiej nekropolii.

Trumna z ciałem Kurtyki trafiła najpierw do krakowskiego zakładu medycyny sądowej. Tam lekarze dokonali wstępnych oględzin zmarłego.

Prokuratorzy na 100 procent są pewni, że w trumnie zostało złożone ciało Janusza Kurtyki. Co do tożsamości nie ma więc żadnych zastrzeżeń. Wątpliwości budzą natomiast rosyjskie dokumenty z sekcji zwłok. W toku składanych zeznań członkowie rodziny twierdzili, że w czasie identyfikacji ciała nie dostrzegli na tym ciele znamion przeprowadzania sekcji zwłok - stwierdził prokurator wojskowy Marcin Maksjan. Jego zdaniem tylko ekshumacja i ponowna sekcja zwłok mogą odpowiedzieć na kluczowe pytanie, czy Rosjanie badali ciało Janusza Kurtyki po katastrofie, czy też sfałszowali dokumentację medyczno-sądową.

Ciało później zostanie wyjęte z trumny i przygotowane do transportu do Wrocławia. To właśnie tam biegli wykonają specjalistyczne badania.

Żona zmarłego nie chciała ekshumacji

Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN, w oświadczeniu zamieszczonym w internecie napisała, że w obecnych warunkach jest przeciwna badaniom sekcyjnym męża. Dodał, że dwie jej prośby o zaniechanie tej procedury oraz o udział w niej dwóch patomorfologów - jednego z Zakładu Medycyny Sadowej UJ z Krakowa, drugiego z Nowego Jorku - spotkały się z odmową.

Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa powiedział, że prokuratorzy decydują się ekshumację szczątków w ostateczności, gdy w toku śledztwa nie ma już innej możliwości wyjaśnienia pojawiających się wątpliwości i np. zachodzi potrzeba powtórzenia jakichś badań specjalistycznych. Płk Rzepa podkreślił, że wola rodziny - nawet gdyby sprzeciwiała się ekshumacji - nie jest wiążąca dla prowadzących śledztwo. Jeśli prokurator uzna to za konieczne, ma prawo dokonać takiej czynności - poinformował rzecznik NPW.

Do tej pory ekshumowano trzy ofiary katastrofy

W poniedziałek na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach ekshumowano szczątki Przemysława Gosiewskiego. Według prokuratury ekshumację zarządzono w związku z wątpliwościami co do dokumentacji sądowo-medycznej.

Janusz Kurtyka jest trzecią ekshumowaną ofiarą katastrofy prezydenckiego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.

Z powodu wątpliwości dotyczących stwierdzeń zawartych w otrzymanej z Rosji dokumentacji sądowo-lekarskiej w sierpniu zeszłego roku prokuratura ekshumowała Zbigniewa Wassermanna. Jedna z konkluzji ekspertyzy dokonanej przez polskich biegłych, którą ujawniła w grudniu prokuratura, wskazywała, że w rosyjskiej opinii z sekcji zwłok Wassermanna były błędy. Błędy te nie podają jednak w wątpliwość głównych wniosków rosyjskiej opinii - ocenili wtedy polscy biegli.