Paryska policja wkroczyła na tajną imprezę, na której mimo obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa, bawiło się ponad sto osób. Party odbyło się w VII dzielnicy stolicy Francji, tuż obok biur premiera Jeana Castexa.

Zaledwie kilka kroków od Hotelu Matignon, siedziby francuskiego rządu ponad 100 osób bawiło się w towarzystwie didżeja i roznegliżowanych hostess. Mimo obowiązujących ograniczeń spowodowanych pandemią koronawirusa.

Wstęp na konspiracyjną "prywatkę" zabezpieczaną przez ochroniarzy kosztował 100 euro lub 600 euro dla 4 osób z biletem oraz butelką wódki.

Policja wkroczyła do lokalu i zatrzymała 4 osoby.

Organizatorem wydarzenia pod nosem szefa rządu była grupa osób, które wcześniej już organizowały nielegalne imprezy w czasie lockdownu.

 

Zatrzymane osoby oskarżone są o narażanie życia innych osób przez naruszenie obostrzeń sanitarnych.

Francuskie media podają, że coraz więcej potajemnych imprez na kilkaset osób organizowanych jest w ostatnich tygodniach w wielu francuskich miastach, m.in. w Paryżu, Marsylii, Reims czy Strasburgu.

We Francji obowiązuje godzina policyjna od godz. 20 do 6 rano. Natomiast do jej egzekwowania w Sylwestra ma zostać zmobilizowanych nawet 100 tys. policjantów i żandarmów.