Od piątku w Irlandii Północnej rozpocznie się czterotygodniowy lockdown, który ma na celu powstrzymanie rosnącej liczby zakażeń koronawirusem - ogłosił rząd tej prowincji. To zwiększa presję na brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, by podobny krok wprowadził w Anglii.

Od godz. 18 w piątek zamknięte zostaną wszystkie puby, bary, restauracje i kawiarnie, z wyjątkiem sprzedaży na wynos i z dostawą, która może trwać najwyżej do godz. 23. Sklepy, w tym supermarkety, nie będą mogły sprzedawać alkoholu po godz. 20. Wstrzymane zostaną wszystkie usługi, które wymagają bliskiego kontaktu między ludźmi, takie jak salony fryzjerskie czy kosmetyczne.

Zalecane są praca z domu, jeśli to tylko możliwe, i unikanie przemieszczania się, jeśli to nie jest konieczne. Zamknięte zostaną szkoły - choć w odróżnieniu od pozostałych działań tylko na dwa tygodnie, z czego tydzień jest normalną przerwą w połowie semestru - zaś uniwersytety powinny wprowadzić naukę zdalną, jeśli to tylko możliwe.

Zawieszone zostaje uprawianie sportów w zamkniętych pomieszczeniach i wszystkich sportów kontaktowych, z wyjątkiem poziomu zawodowego. Siłownie mogą pozostać otwarte, ale tylko do indywidualnych ćwiczeń. Kościoły i inne świątynie pozostaną otwarte, ale obowiązuje w nich zasłanianie twarzy. Uczestnictwo w ślubach i pogrzebach zostanie ograniczone do 25 osób i nie mogą się odbywać po nich wesela ani stypy. Z wyjątkiem wyszczególnionych wyjątków, nie mogą się odbywać żadne zgromadzenia większe niż 15 osób.

Oprócz zamknięcia szkół, wszystkie pozostałe postanowienia obowiązywać mają przez cztery tygodnie.

W pełni rozumiemy, że dla wielu osób będzie to trudna i niepokojąca wiadomość. Rząd podjął tę decyzję, ponieważ jest ona konieczna, a my bardzo szczegółowo omówiliśmy jej skutki. Nie podejmujemy tego kroku lekkomyślnie. Musi nastąpić zmiana, zarówno jeśli chodzi o liczby, jak i powrót do podstaw społecznego dystansu i wiem, że wszyscy będą chcieli razem nad tym pracować. Małe działania mogą mieć duży i ważny wkład w walkę z koronawirusem - mówiła w północnoirlandzkim parlamencie szefowa regionalnego rządu Arlene Foster.

Irlandia Północna była przez długi czas tą częścią Zjednoczonego Królestwa, w której sytuacja epidemiczna była względnie najlepsza, jednak w ostatnich kilku tygodniach tak samo jak w reszcie kraju liczba zakażeń zaczęła gwałtownie rosnąć. Spośród 21 898 infekcji od początku epidemii, ponad jedną czwartą wykryto w ciągu ostatnich siedmiu dni. Z powodu Covid-19 zmarło tam dotychczas 598 osób.

Także w pozostałych częściach kraju nasila się dyskusja na temat wprowadzenia krótkiego lockdownu - nazywanego "przerwaniem obwodu" - aby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawia się rząd Walii, zaś we wtorek lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer wezwał Johnsona do tego, by na 2-3 tygodnie wprowadził go w Anglii.

Ewentualna decyzja brytyjskiego rządu odnosiłaby się tylko do Anglii, bo ochrona zdrowia jest kompetencją zdecentralizowaną, co oznacza, że w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej jest ona w gestii regionalnych rządów.