"Na świecie jest beznadziejnie, jeśli chodzi o zwykły savoir-vivre. Dużo hałaśliwości, źle rozumianego luzu" - mówiła dr Irena Kamińska-Radomska, ekspertka w zakresie dobrych manier, która była gościem podcastu "Co u nich słychać?" Kuby Śliwińskiego. W szczerej rozmowie opowiedziała o swojej drodze zawodowej, rodzinnych inspiracjach, kulisach pracy przy "Projekcie Lady" oraz o tym, dlaczego czasem warto zaryzykować wszystko dla bliskich.
- Bądź na bieżąco! Odwiedź stronę główną RMF24.pl
Irena Kamińska-Radomska od lat zajmuje się edukacją w zakresie savoir-vivre’u i stylu. Jej misją jest przekazywanie zasad dobrych manier w sposób przystępny i pozbawiony sztucznego dystansu. W rozmowie podkreśliła, że nie należy się jej obawiać - choć wiele osób początkowo czuje respekt, szybko przekonują się, że edukatorka jest osobą otwartą i pełną dystansu do siebie.
Kamińska-Radomska zwróciła uwagę na zmieniające się realia społeczne i językowe, krytykując m.in. archaiczne tytuły, takie jak "pani prezydentowa". Jej zdaniem, współczesne kobiety coraz częściej zajmują najwyższe stanowiska, a tytuły pochodzące od funkcji męża są już przeżytkiem. To właśnie umiejętność dostosowania zasad do aktualnych czasów wyróżnia jej podejście do etykiety.
Czy zasady dobrego wychowania wyniosła z domu? Rozmówczyni Kuby Śliwińskiego przyznała, że w jej rodzinnym domu panował raczej luz niż rygor. Byliśmy niegrzeczni, można powiedzieć - źle wychowani. Ale to, co wyniosłam z domu, to prawda i odwaga - wspomniała. Już jako dziecko przejawiała edukatorskie zacięcie - ucząc młodszego brata i prowadząc pierwszą lekcję w szkole podstawowej. Wydaje mi się, że urodziłam się po to, żeby uczyć - mówiła z przekonaniem.
W podcaście nie zabrakło wspomnień o najbardziej szalonych momentach życia. Irena Kamińska-Radomska opowiedziała o podróży do Uzbekistanu w latach 80., podczas której leciała na cudzym paszporcie, by pożegnać się z babcią. Miałam małą córeczkę, bałam się o nią, ale postanowiliśmy się pożegnać z babcią. To było potężne ryzyko - wspominała.
Edukatorka zdradziła, jak trafiła do programu "Projekt Lady". Jak tylko się dowiedziałam, że coś takiego powstaje i że zaproponowano mój udział, trzymałam kciuki, żeby zostać wybrana. Po prostu chciałam - przyznała. Praca z uczestniczkami była dla niej ogromnym wyzwaniem, ale i satysfakcją. Te dziewczyny naprawdę miały z czego skorzystać. Mocno się zmieniły, niektóre zrobiły kariery - podkreśliła.
Nie zabrakło też trudnych momentów. Ogromną przykrością była dla niej śmierć jednej z uczestniczek programu.
Irena Kamińska-Radomska z dystansem podchodzi do medialnych plotek na swój temat. To, co jest w mediach, jest nieprawdą, a co jest prawdą - nie powiem - stwierdziła. Gościni podcastu "Co u nich słychać?" przyznała również, że od 35 lat nie ma w domu telewizora. Jej córka wychowywała się bez telewizji, co - jak uważa - miało pozytywny wpływ na jej rozwój.
Ekspertka do świata show-biznesu podchodzi z rezerwą. Jednocześnie nie ukrywa opinii, że niektóre osoby publiczne notorycznie popełniają błędy w zakresie etykiety.
Irena Kamińska-Radomska od lat edukuje w zakresie etykiety - zarówno w mediach, jak i podczas szkoleń. Jej zdaniem, poziom codziennych manier w Polsce i na świecie pozostawia wiele do życzenia. Na świecie jest beznadziejnie, jeśli chodzi o zwykły savoir-vivre. Dużo hałaśliwości, źle rozumianego luzu - oceniła.
Wspólnie z córką Dominiką prowadzi zajęcia w The Protocol School of Poland, gdzie szkolą z etykiety, komunikacji i wystąpień publicznych. Pracują także nad nową publikacją, która ma połączyć zasady dress code’u z poradami dotyczącymi stylu.
Ekspertka przekonuje, że styl to nie tylko zasady, ale przede wszystkim autentyczność i odwaga. Jej historia pokazuje, że warto być wiernym sobie i nie bać się podejmować trudnych decyzji.
Całą rozmowę z dr Ireną Kamińską-Radomską można odsłuchać w najnowszym odcinku podcastu "Co u nich słychać?" Kuby Śliwińskiego. To wyjątkowa okazja, by poznać bliżej jedną z najbardziej inspirujących postaci polskiej sceny edukacyjnej i medialnej.


