W Stanach Zjednoczonych znów głośniej o wągliku. Wszystko za sprawą kolejnego przypadku prawdopodobnego zachorowania na płucną odmianę choroby i wyników badań niedawno odnalezionego listu do senatora Patricka Leahy.

Kolejną osobą, która zachorowała na wąglika jest 90-letnia kobieta ze stanu Connecticut. Teraz, w ciężkim stanie przebywa w szpitalu. Natychmiast zarządzono śledztwo, na razie nie ma jednak żadnego wytłumaczenia sposobu, w jaki sposób mogłaby się zarazić. Ostatni przypadek wąglika wykryto 30 października w Nowym Jorku, ponad 110 kilometrów od farmy, gdzie mieszka chora kobieta. W jej przypadku sprawa jest dodatkowo skomplikowana, bo kobieta od dawna nie opuszczała domu. Tymczasem, po badaniach niedawno odnalezionego listu do senatora Patricka Leahy, potwierdzono, że zawierał on wąglika – miliardy zarodników tej bakterii. Do zakażenia się płucną, śmiertelną odmianą choroby wystarczy kilka tysięcy zarodników. Także w Waszyngtonie, w dwóch biurach Kongresu wykryto bakterie wąglika. Na szczęście były to tylko śladowe ilości, które nie stanowiły zagrożenia. O rozsyłanie listów z wąglikiem Departament Sprawiedliwości podejrzewa terrorystę z USA, jednak na razie poszukiwania są bezskuteczne.

Od początku października wąglik spowodował śmierć czterech Amerykanów - 13 osób zachorowało. Od 31 października, kiedy z powodu zarażenia wąglikiem zmarła pracownica jednego z nowojorskich szpitali, nie notowano dalszych przypadków płucnej odmiany tej choroby, w większości przypadków kończącej się zgonem.

07:15