Iracka armia przygotowuje się do – coraz bardziej nieuniknionej – wojny. W Bagdadzie z każdym dniem widać coraz więcej umocnień, okopów i worków z piaskiem. W mieście są specjalni wysłannicy RMF, jedyni polscy dziennikarze w Iraku.

Umocnień i okopów przybywa już nie tylko wokół irackich budynków rządowych, ale wokół mostów, na skrzyżowaniach i przy drogach wjazdowych do miasta. Okopy są też coraz bardziej solidne – oprócz stanowisk dla pojedynczych żołnierzy, pojawiają się także umocnienia przygotowane dla czołgów.

Do Bagdadu docierają także gotowi do walki ochotnicy z krajów arabskich. Jedna z takich grup, z irackimi i syryjskimi flagami, demonstrowała przed misją ONZ: Na razie nie mamy broni, ale dostaniemy ją od irackiego rządu. Mamy noże. Będziemy nimi walczyć. Własnymi ciałami zagrodzimy drogę Amerykanom, ponieważ to będzie wojna przeciwko naszym dzieciom, przeciwko Syryjczykom. To będzie wojna przeciwko wszystkim arabskim krajom.

Oprócz Syryjczyków, do Iraku docierają także Palestyńczycy i Egipcjanie. Część z nich przechodzi szkolenie w specjalnych obozach szkoleniowych irackiej armii.

Tymczasem trwa dyplomatyczna batalia wokół nowa rezolucji ONZ w sprawie Iraku, jednak jej uchwalenie wydaje się coraz mniej prawdopodobne. Przyznał to sam premier Wielkiej Brytanii Tony Blair w rozmowie z przywódcą konserwatystów Duncanem Smithem.

Wcześniej Francja odrzuciła brytyjską propozycję, która stawiała irackiemu prezydentowi Saddamowi Husajnowi 6 warunków do spełnienia. Według Paryża Bagdad powinien dostać więcej czasu na rozbrojenie. Podobnego zdania są Niemcy.

FOTO: Jan Mikruta i Przemysław Marzec, RMF Bagdad

12:25