Siły antyirackiej koalicji stanęły u bram Bagdadu. Mimo to iraccy dygnitarze nie wyglądają na zmartwionych czy przestraszonych – donoszą specjalni wysłannicy RMF do irackiej stolicy. Co więcej, rządowa telewizja pokazuje uśmiechniętego Saddama Husajna podczas spotkania ze swoimi współpracownikami.

Pierwsze oddziały amerykańskich wojsk dotarły na odległość zaledwie kilku kilometrów od południowych obrzeży Bagdadu. Amerykanie zajęli pozycje wokół stołecznego lotniska, a także jeden z pałaców dyktatora - pałac Tartar, 90 km od irackiej stolicy Bagdadu.

Mimo zbliżających się oddziałów amerykańsko-brytyjskiej koalicji iraccy dygnitarze na codziennych konferencjach uśmiechają się, żartują. Dziś minister informacji zapewniał, że oświadczenia amerykańskiego centralnego dowództwa to stek kłamstw i czysta propaganda.

Nie zbliżają się do Bagdadu, nie wierzcie im. Nie kontrolują żadnego miejsca, są ciągle w ruchu. Są jak wąż pełzający po pustyni. To iluzja, że kontrolują jakiekolwiek miejsce w Iraku – mówił Muhammad Said al-Sahaf.

Iracki minister każde doniesienie z drugiej strony frontu określa mianem kłamstw pokonanych najemników – bo tak mówi o amerykańskich żołnierzach. Oni wciąż wpadają w potrzask w całym naszym kraju: w Umm Qasr, pod Basrą, Nassiryą, Nadżafem, wszędzie - twierdzi Muhammad Said al-Sahaf. I w te zapewnienia wierzą Irakijczycy.

W Bagdadzie mimo 2 tygodni wojny nie odczuwa się strachu. Irackie gazety, media nie podają żadnych szczegółów, żadnych informacji, gdzie toczą się walki, nie informują o stratach irackiej armii.

Irakijczycy, którzy chcą wiedzieć, co się dzieje, słuchają zagranicznych stacji radiowych nadających program w języku arabskim.

O spekulacjach amerykańskiej prasy na temat możliwego terminu szturmu na Bagdad posłuchaj w relacji korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego.

Foto: Archiwum RMF

18:50