Ministerstwo Zdrowia wciąż łamie wymyślone przez siebie prawo. Na liście leków refundowanych nadal jest Furagina, czyli substancja, którą można kupić w aptekach bez recepty. To sprzeczne z zapisami ustawy refundacyjnej, co już na początku marca RMF FM wytykało ministrowi zdrowia.

Zobacz również:

  • "Chcemy rozwiązać problem znieczuleń podczas porodu. Będą w tej sprawie spotkania z przedstawicielami środowisk klinicznych. W moim rodzinnym mieście pacjentki już rodzą bez bólu, teraz chcemy stworzyć system, który będzie funkcjonował w całej Polsce" - zapowiada gość Przesłuchania w RMF FM minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. "Zarządzanie trudnym resortem nie jest łatwe" - mówi o swojej pracy. "Czeka nas wiele zmian, ten rok nie będzie łatwy" - dodaje. więcej

Bartosz Arłukowicz zapowiadał w Przesłuchaniu RMF FM, że dzięki częstym aktualizacjom listy refundacyjnej tego typu problemy będą znikać. Mimo to, choć od 1 maja obowiązuje nowa lista, w sprawie Furaginy nic się nie zmieniło. Teraz resort zdrowia tłumaczy się bardzo pokrętnie - najwyraźniej po prostu nie wie, jak ten problem rozwiązać.

Ci sami urzędnicy jednocześnie dali jednemu producentowi zgodę na refundację na dwa lata, a drugiemu pozwolili oferować bez recepty lek zawierający identyczną substancję. I teraz są w kłopocie, bo decyzji refundacyjnej cofnąć nie mogą. Chcą więc zrobić odwrotnie, dopisać do listy specyfik dziś dostępny bez recepty. Będziemy namawiać tego producenta, by jednak wystąpił z wnioskiem o refundację- przekonuje wiceminister Jakub Szulc.

Tyle że to rozwiązanie beznadziejne dla pacjentów i pacjentek. Bo znów będzie trzeba stać w kolejce po receptę. Wygodniej więc, by ministerstwo przymykało oko. Póki co pacjenci na pewno z tego powodu nie cierpią. Natomiast jest to brak komfortu, polegający na tym, że nie powinno być takich sytuacji - przyznaje Szulc.

Resort obiecuje z tym dyskomfortem poradzić sobie do lipca. Pytanie tylko, po co w takim razie stworzono przepisy, które rozsądniej jest łamać niż stosować.

Lista leków po "liftingu"

Zaktualizowana lista leków refundowanych obowiązuje od 1 maja. Zmiany, jakie wprowadzono, są korzystne przede wszystkim dla chorych po przeszczepach. Jeden z popularnych leków jest tańszy o prawie 200 złotych. Mniej trzeba zapłacić także za leki przeciwbólowe dla chorych na nowotwory.

Na listę wpisano dwie nowe substancje: jedną dla kobiet walczących z rakiem piersi i drugą dla pacjentek chorujących na osteoporozę. Wróciły też dwa leki na nadciśnienie i specjalistyczny lek na ADHD.

Mimo już drugiej w tym roku korekty listy leków refundowanych i tak większość specyfików jest droższa niż w zeszłym roku. Według wyliczeń organizacji "IMS Health", wcześniej pacjent do refundowanego leku dopłacał 9 złotych i 28 groszy. Teraz będzie to 10 złotych. Najbardziej podwyżki odczuli chorzy na schizofrenię, padaczkę, chorobę wrzodową i cukrzycę.