Mija właśnie miesiąc od dnia, kiedy na Florydzie zmarła pierwsza ofiara ataku terrorystycznego przy pomocy wąglika, ataku który do tej pory kosztował życie czterech osób. W tej chwili ocenia się, że zagrożenie nieco zmalało.

Mimo, że wciąż znajduje się w pomieszczeniach pocztowych różnych instytucji ślady zarodników wąglika, od tygodnia nie ma kolejnych przypadków zachorowań. Trudno jednak określić czy to oznacza koniec skutków ataku, czy też może dojść do kolejnego przy użyciu być może innego sposobu niż poczta. Śledztwo nie posunęło się naprzód i nie pozwoliło ani na wykrycie sprawców, ani na ustalenie z pewnością czy nie są powiązani z jakąś organizacją na terenie Stanów Zjednoczonych. Jak pisze dziś "The Washington Post" służby epidemiologiczne wykorzystują te chwile spokoju do przeanalizowania przebiegu gorączkowej akcji, którą prowadziły przez ostatni miesiąc. Nie ustają też w staraniach o ustalenie jak mogło dość do zarażenia ostatniej śmiertelnej ofiary. Na razie wciąż więcej pozostaje pytań niż pojawia się odpowiedzi. Pozostaje tajemnicą jakie były dokładne motywy sprawców i w jaki sposób weszli w posiadanie materiału o wysokim stopniu przetworzenia. Wiele osób twierdzi, że dopóki sprawcy pozostają na wolności, kolejnego ataku można się spodziewać właściwie w każdej chwili. Służby medyczne nauczyły się przez ostatni miesiąc wiele. Można mieć nadzieję, że w razie nowego zagrożenia zareagowałyby bardziej skutecznie.

foto Al-Jazeera

15:20