Na powierzchni Słońca zaobserwowano ogromne plamy słoneczne oznaczone jako AR 4294-96, które swoim rozmiarem i aktywnością przypominają te, które poprzedziły słynne Zdarzenie Carringtona z 1859 roku. To właśnie wtedy Ziemię nawiedziła najpotężniejsza w historii burza geomagnetyczna, która sparaliżowała ówczesną technologię i wywołała zorze polarne widoczne niemal na całym świecie.

Czym było Zdarzenie Carringtona?

Wydarzenie z 1859 roku przeszło do historii jako moment, w którym natura pokazała swoją siłę. Potężny rozbłysk słoneczny i następujący po nim koronalny wyrzut masy uderzył w ziemską magnetosferę, powodując globalne zakłócenia w sieciach telegraficznych. Aparaty telegraficzne działały bez zasilania, a niektóre nawet ulegały uszkodzeniom z powodu indukowanych prądów. Zorze polarne rozświetliły niebo nie tylko nad biegunami, ale także w miejscach, gdzie nigdy wcześniej ich nie widziano - od Hawajów po Karaiby.

Czy historia może się powtórzyć?

Obecnie naukowcy nie przewidują, by nadchodzące dni miały przynieść aż tak dramatyczne skutki. Choć rozmiary i aktywność plam słonecznych są imponujące, szanse na powtórkę scenariusza z XIX wieku są minimalne. Jednak nie można całkowicie wykluczyć silnych rozbłysków słonecznych i koronalnych wyrzutów masy, które mogłyby uderzyć w Ziemię.

Jeśli do tego dojdzie, skutki mogą być odczuwalne na wielu płaszczyznach. Najbardziej narażone są satelity - zarówno te odpowiadające za komunikację, jak i systemy nawigacyjne GPS czy sieć Starlink. W przypadku silnej burzy geomagnetycznej mogą wystąpić zakłócenia sygnału, a nawet przyspieszone opadanie satelitów na niższe orbity, co zwiększa ryzyko ich deorbitacji.

Burze słoneczne mogą również wpłynąć na funkcjonowanie sieci energetycznych. W przeszłości zdarzały się już przypadki, gdy silna aktywność słoneczna prowadziła do awarii transformatorów i przerw w dostawie prądu. Zakłócenia mogą dotknąć także łączności radiowej, co utrudni pracę służbom ratunkowym i komunikację na dużą skalę.

Eksperci uspokajają jednak, że nie grozi nam scenariusz rodem z filmów katastroficznych. Współczesna elektronika jest lepiej zabezpieczona niż ta w XIX wieku, a operatorzy sieci energetycznych i satelitarnych są przygotowani na ewentualne zakłócenia.

Jednym z najbardziej widowiskowych efektów burz słonecznych są zorze polarne. Przy wyjątkowo silnych rozbłyskach mogą być widoczne nawet w miejscach oddalonych od biegunów - także w Polsce. Warunkiem jest jednak bezchmurne niebo i odpowiednia pora. To właśnie zorze polarne mogą stać się najbardziej spektakularnym, ale i bezpiecznym efektem obecnej aktywności słonecznej.