Jennifer Love Hewitt ponownie znalazła się w centrum uwagi podczas uroczystej premiery najnowszej odsłony kultowego horroru "Koszmar minionego lata". Wydarzenie, które odbyło się w United Theater na Broadwayu w Los Angeles, przyciągnęło tłumy fanów i fotoreporterów, a 46-letnia aktorka udowodniła, że wciąż potrafi olśniewać na czerwonym dywanie.

Powrót do kultowej roli

Premiera nowego filmu to prawdziwe święto dla fanów serii. Najnowsza część kontynuuje wątki z "Koszmaru następnego lata" z 1998 roku oraz oryginalnego "Koszmaru minionego lata" z 1997 roku. Jennifer Love Hewitt ponownie wciela się w postać Julie James - dziewczyny, która nie potrafi uwolnić się od mrocznej przeszłości.

Nowa produkcja opowiada historię pięciorga przyjaciół, którzy nieumyślnie powodują śmiertelny wypadek samochodowy. W obawie przed konsekwencjami postanawiają zataić prawdę i zawierają pakt milczenia. Jednak rok później ich tajemnica wychodzi na jaw, a bohaterowie muszą zmierzyć się z przerażającą rzeczywistością - ktoś wie, co zrobili zeszłego lata i pragnie zemsty. Gdy kolejni członkowie grupy padają ofiarą tajemniczego prześladowcy, młodzi ludzie zwracają się o pomoc do ocalałych z masakry w Southport z 1997 roku.

Premiera nowej części to nie tylko powrót Jennifer Love Hewitt, ale także jej ekranowego partnera z poprzednich filmów - Freddie’ego Prinze’a Jr., który ponownie wciela się w Raya Bronsona. Razem będą przewodnikami dla nowego pokolenia bohaterów, w których role wcielają się m.in. Chase Sui Wonders, Madelyn Cline, Sarah Pidgeon, Jonah Hauer-King oraz Tyriq Withers.

Nostalgia

Jennifer Love Hewitt nie kryła wzruszenia z powrotu do kultowej roli. W wywiadach podkreślała, że powrót na plan po niemal trzech dekadach był dla niej ogromnym wyzwaniem. Miałam totalną panikę przez 48 godzin przed rozpoczęciem zdjęć. Zastanawiałam się, czy dam radę, czy podołam temu zadaniu. To ogromna presja - wyznała aktorka.

Jednocześnie dodała, że jest dumna z tego, jak jej postać ewoluowała i czuje się zaszczycona, że mogła ponownie wcielić się w Julie James. Jako kobieta po czterdziestce w Hollywood czasem można poczuć się zapomnianą. Dlatego powrót do tej roli był dla mnie wyjątkowo ważny i emocjonalny - przyznała.

Nowy "Koszmar minionego lata" to nie tylko świeża historia, ale także liczne nawiązania do lat 90. Twórcy zadbali o nostalgiczne smaczki i niespodzianki dla wiernych fanów serii. Jennifer Love Hewitt zapowiada, że widzowie mogą spodziewać się wielu zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń. To prawdziwa jazda bez trzymanki. Nikt nie będzie w stanie przewidzieć, co się wydarzy - zdradziła aktorka.

Premiera filmu już 18 lipca.