Kolejne trzy miesiące będzie obowiązywał stan wyjątkowy we Francji – taką decyzję podjęło francuskie Zgromadzenie Narodowe. Ma to pomóc w ostatecznym stłumieniu zamieszek na przedmieściach francuskich miast.

Dzień wcześniej projekt ustawy o przedłużeniu stanu wyjątkowego przyjął centroprawicowy rząd Dominique'a de Villepina. Przed głosowaniem w parlamencie premier odwiedził przedmieścia, od których rozpoczęła się fala zamieszek.

Przyjechałem z podwójnym przesłaniem od rządu. Po pierwsze, prawo musi być przestrzegane, a ci, którzy je łamią, muszą zostać ukarani. Drugie przesłanie dotyczy odpowiedzialności. Rozmawiałem z wieloma osobami, które chciałyby, by coś się zmieniło na lepsze, chciałyby realizować pewne projekty i pomysły, znaleźć pracę. Powinno się im pomóc - powiedział premier. Villepin spotkał się na przedmieściach Paryża z mieszkańcami, nauczycielami i przedstawicielami lokalnego biznesu.

Nad ustawą głosować ma jeszcze Senat. Jest to jednak tylko formalność, ponieważ rządząca centroprawica ma większość w obu izbach parlamentu.