Rosja odrzuciła wszystkie ukraińskie propozycje rozwiązania sporu w sprawie cen gazu - przyznał premier Ukrainy Jurij Jechanurow. Kijów z kolei nie zgodził się na propozycję Władimira Putina, który oferował pożyczkę na pokrycie niemal 5-krotnej podwyżki cen gazu dla Ukrainy.

Nowe ceny Gazprom chce wprowadzić już od niedzieli. W Moskwie trwa kolejna runda negocjacji, ale zdaniem Andrieja Ilarionowa, ekonomicznego doradcy prezydenta Putina, który w tym tygodniu podał się do dymisji, nie będzie żadnego porozumienia.

Nic nie zostanie załatwione w ciągu najbliższych dwóch dni czy też w ciągu najbliższej przyszłości. Przewodniczący komisji Dumy do spraw międzynarodowych Konstanin Kosaczow wyraźnie powiedział, że negocjacje będą trwały co najmniej do czasu wyborów parlamentarnych na Ukrainie, czyli do marca. To oczywiste, że ta sprawa ma drugie dno, inny cel, bynajmniej nie związany bezpośrednio z ceną gazu.

W Gazpromie zbiera się dziś sztab operacyjny, który ma określić co będzie się działo, jeśli nowy kontrakt z Ukrainą nie zostanie podpisany. Już wcześniej Gazprom wyraźnie to powiedział: kurek z gazem zostanie zakręcony w Nowy Rok, o 8 rano czasu polskiego.

Władze ukraińskiego Naftogazu są jednak przekonane, że uda się osiągnąć kompromis w rozmowach z rosyjskim Gazpromem i nie dojdzie do wstrzymania dostaw gazu. Nasza postawa jest bardzo poważna. Są też międzynarodowe organizacje, które powinny dać swoją ocenę w tej sprawie, jeżeli oczywiście dojdzie do komplikacji - powiedział RMF rzecznik Naftogazu Edward Zaniuk.

Rosjanie przesyłają przez Ukrainę 80 proc. gazu eksportowanego do Europy Zachodniej.