Były pracownik Pałacu Elizejskiego Thomas M. ukradł ponad 100 elementów prezydenckiej zastawy stołowej, za którą przez pięć lat sam odpowiadał - poinformowały francuskie media. Zniknęły m.in. talerze i filiżanki z porcelany, jednak większość zastawy udało się odnaleźć. Oskarżone w tej sprawie są trzy osoby - staną przed sądem w lutym.
- Pracownik Pałacu Elizejskiego przyznał się do kradzieży prezydenckiej zastawy, większość z niej została odzyskana.
- Złodziej sprzedał skradzioną zastawę kolekcjonerowi z Wersalu. W proceder był również zamieszany antykwariusz.
- W całej sprawie jest pewna ironia losu - kolekcjoner z Wersalu był również ochroniarzem w Luwrze, skąd w październiku skradziono klejnoty koronne.
- Zastawa pałacowa z manufaktury Sevres jest oznaczona i bardzo trudno ją sprzedać. Wartość pojedynczego talerza szacuje się na kilka tysięcy euro.
- Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Jak przekazał francuski nadawca publiczny FranceTV, pracownik Pałacu Elizejskiego Thomas M. przyznał się do winy, a śledczy zdołali odnaleźć większość skradzionej zastawy. Thomas M. odsprzedał ją 30-letniemu kolekcjonerowi z Wersalu. W procederze miał mu pomóc jego partner antykwariusz.
Myślę, że poniosła go jego pasja - powiedział w rozmowie z dziennikarzami prawnik Thomas Malvolti, który jest obrońcą jednego z trzech oskarżonych. Dodał, że jego klient miał w areszcie przyznać, że jest szczęśliwy, iż "to wszystko dobiegło końca, ponieważ zaczynało go to przerastać".
Wszyscy trzej oskarżeni w tej sprawie staną przed sądem 26 lutego.
Francuskie media zwróciły uwagę na pewną ironię losu w sprawie skradzionej porcelany - kolekcjoner z Wersalu, który jest zamieszany w to przestępstwo, był także ochroniarzem w paryskim Luwrze, skąd w październiku skradziono klejnoty koronne, do tej pory nieodnalezione.
Specjaliści od porcelany zwracają uwagę, że cała zastawa stołowa ze zbiorów Pałacu Elizejskiego jest oznaczona i praktycznie niemożliwe jest jej sprzedanie.
Porcelanowa zastawa, która gości na stole prezydenta, została wyprodukowana w manufakturze w mieście Sevres. Specjalista od porcelany Cyrille Froissart w rozmowie z francuskim publicznym nadawcą ocenił, że jeden talerz może być wart kilka tysięcy euro.


