Polska może mieć kłopoty z dostawami azjatyckiego gazu przesyłanego przez RosUkrEnergo. Takie sygnały dotarły do PGNiG w przeddzień negocjacji cenowych do przyszłorocznego kontraktu z koncernem zza wschodniej granicy.

Wszystko wygląda jak bardzo wyrafinowany szantaż. Informacja o problemach z dostawami gazu dotarła bowiem z Ukrainy. Pismo do PGNiG przesłała spółka LvivTransGaz – operator gazociągu na terytorium tego kraju. Jako powód możliwych zakłóceń podano „kłopoty dotyczące ustalenia technicznych szczegółów przesyłu gazu z RosUkrEnergo”.

Co ciekawe, takie ustalenia prowadzone są cyklicznie i nigdy nie było z nimi problemów. Te nastąpiły przed tuż polsko-rosyjskimi negocjacjami o cenie surowca – trudno wiec nie łączyć tych faktów.

To nie pierwsze problemy z azjatyckim gazem od RosUkrEnergo. Przed miesiącem, w trakcie poprzedniej rundy negocjacji gaz z obecnego kontraktu przez kilkanaście dni w ogóle nie trafiał do Polski.