To nie było przykręcenie, a całkowite zakręcenie kurka z gazem – jak dowiaduje się nieoficjalnie reporter RMF FM, w Drozdowiczach od poniedziałku do środy w ogóle nie wpływał środkowoazjatycki gaz dostarczany przez RosUkrEnergo.

Rzecznik PGNiG powiedział RMF, że "Polska rzeczywiście odbierała mniej gazu niż wynikałoby z kontraktu". Jak dowiaduje się reporter RMF FM, Rosji być może chce w ten sposób wzmocnić swoją pozycję na polskim rynku energetycznym. Rosjanom może chodzić o cenę gazu – ograniczenie dostaw nastąpiło w chwili, gdy PGNiG finalizuje przyszłoroczny kontrakt z RosUkrEnergo na 2,5 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa. Udało się ustalić już wszystkie warunki – właśnie poza ceną.

Polska spółka nie chce komentować całego zdarzenia. Ten problem jest wyjaśniany, prowadzimy korespondencję z RosUkrEnergo. Trudno w tej chwili powiedzieć, co było przyczyną tych zakłóceń - mówi rzecznik spółki Tomasz Fil. Dodaje, że była to „sytuacja przejściowa”, której nie odczuli odbiorcy.

Były szef PGNiG Andrzej Lipko jest z kolei zdziwiony działaniami spółki dostarczającej nam gaz. Jego zdaniem, wygląda to na szantaż. Na pewno jest istotną sprawą wynegocjowanie przez Rosjan określonych warunków, bo warunki są trudne i bardzo mocno przez nich postawione. Widać, że wszystko stawiają na jedną kartę - tłumaczy Lipko i łączy całą sytuację z innym faktem. Trwają bowiem właśnie rozmowy na temat zmiany statutu EuRoPolGAZu – spółki, która jest operatorem polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego.

Przypomina się słynny gazowy spór między Rosją a Ukrainą. Analogie między sytuacją sprzed roku a tym, co teraz staje się udziałem Polski, widać gołym okiem, choć tamten gazowy szantaż miał o wiele większą skalę i poważniejsze skutki. Rosjanie domagali się za gaz pięć razy więcej, niż wówczas Ukraina płaciła. Skończyło się zakręceniem kurka na 3 dni.

W Polsce, choć skala zjawiska jest dużo mniejsza, mechanizm jest podobny. To jest argument w negocjacjach, często stosowany przez Rosjan - tak sytuację ocenia ekspert rynku paliw Andrzej Szczęśniak. To może będącego w gorszej sytuacji partnera – musimy pamiętać, że tu my jesteśmy w gorszej sytuacji – sprowadzić do parteru - tłumaczy. Wskazuje także na inny przykład zastosowania rosyjskiej strategii - gdy Polska finalizuje przejęcie litewskiej rafinerii w Możejkach, awaria blokuje dopływ do tej firmy rosyjskiej ropy. Według Szczęśniaka, to nie był przypadek.

31 grudnia wygasa dotychczasowy kontrakt, w ramach którego PGNiG kupuje od RosUkrEnergo prawie 19 proc. sprzedawanego w kraju gazu. Dziwnym zbiegiem okoliczności ograniczenie dostaw gazu nastąpiło tuż przed wizytą szefa rosyjskiej dyplomacji w Polsce.