Opozycja w Stanach Zjednoczonych krytykuje urzędującego prezydenta za brak pomysłu na rozwiązanie konfliktu w Syrii. Obamie zarzuca się bezczynność w obliczu napływających informacji o tysiącach zabitych przez wojska reżimu Baszara el-Asada.

Przeciwnicy Obamy podkreślają, że stał się on zakładnikiem złożonej przez siebie 4 lata temu obietnicy dotyczącej zakończenia wojen z udziałem żołnierzy USA. Według nich prezydent nie wziął pod uwagę, że sytuacja polityczna na świecie ulegnie zmianie i trzeba będzie podejmować trudne oraz niepopularne decyzje.

Obama co prawda znów ostrzega Syrię. Uprzedza, że Stany Zjednoczone zareagują, jeżeli władze tego kraju użyją broni chemicznej lub biologicznej. To istotnie zmieni moje kalkulacje - twierdzi. Jednak za sprawą tych słów prezydent spotkał się z falą krytyki. Rebelianci zarzucają mu, że Obama uprzedza, iż zareaguje na użycie broni chemicznej czy biologicznej, ale nie interweniuje, gdy w wyniku strzałów snajperów czy wybuchów bomb giną w tym kraju tysiące ludzi.

Obama zwleka z interwencją z dbałości o sondaże

Od początku konfliktu w Syrii prawdopodobnie zginęło 23 tysiące osób. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Pentagon ma plany ataku na ten kraj. Wystarczy rozkaz do ataku, by ta operacja mogła się rozpocząć w ciągu kilku czy kilkunastu dni. Tymczasem jak podkreślają republikanie, Obama zwleka, bo obawia się spadku sondaży przed listopadowymi wyborami.