​Dwoje Polaków - kobieta i mężczyzna - doznało bardzo ciężkich poparzeń w wyniku olbrzymiego pożaru, do którego doszło w belgijskiej firmie przetwórstwa owocowego w Zepperen - dowiedziała się dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Służby wyjaśniają okoliczności pojawienia się ognia.

Do pożaru zakładu doszło dzisiaj nad ranem. Z nieoficjalnych informacji dziennikarki RMF FM wynika, że pożar wybuchł na parterze w magazynach firmy przetwórstwa owocowego i bardzo szybko przedostał się na pierwsze piętro, gdzie nocowali pracownicy z Polski i Rumunii. Ogień został już ugaszony. Pogorzelisko sprawdzane jest z użyciem dronów.

Uważamy, ale nie jest to jeszcze pewne, że był to wypadek - powiedział w rozmowie z dziennikarka RMF FM rzecznik belgijskiej prokuratury Bruno Copin.

Copin potwierdził, że w pożarze ranne zostały dwie osoby. To Polacy. Jak dowiedziała się nasza dziennikarka, kobieta ma poparzone 20 proc. ciała, a mężczyzna - 50 proc. Oboje znajdują się obecnie w specjalizującym się w oparzeniach szpitalu wojskowy w Neder-Over-Heembeek.

30 pozostałym Polakom nic się nie stało. Zostali na czas ewakuowani. 

W sprawie pożaru prowadzone jest dochodzenie. Copin powiedział, że nikomu nie postawiono na razie zarzutów. Pytany o to, czy mieszkania dla pracowników spełniały wymogi prawa pracy, odpowiedział, że sprawa będzie także badania. 

Opracowanie: