To, co w raporcie MAK-u miało być jedną z przyczyn katastrofy smoleńskiej, w przypadku wypadku rosyjskiego samolotu w Indonezji ma być w pełni dopuszczalne. Na publikowanych zdjęciach z pierwszego lotu pokazowego samolotu Suchoj Superjet 100 z 9 maja widać, że w kokpicie maszyny były osoby postronne. Rosyjskie media podkreślają jednak, że w tym przypadku nie można mówić o naruszeniu procedur.

Rosyjski samolot Suchoj Superjet 100 rozbił się 9 maja na Jawie podczas drugiego lotu pokazowego. Na zdjęciach wykonanych przed pierwszym startem maszyny widać, że w kokpicie oprócz pilotów znajdują się osoby trzecie. W głównym wydaniu dziennika państwowego Kanału Pierwszego uznano jednak, że ich obecność była dopuszczalna. W materiale dotyczącym katastrofy w Indonezji telewizja cytuje wypowiedź Siergieja Zawałkina, zasłużonego pilota oblatywacza. Takie rzeczy są w pełni dopuszczalne na określonych warunkach i przy zgodzie - podkreślam - przedstawiciela firmy Suchoj i kapitana samolotu - mówił Zawałkin.

Podwójne rosyjskie standardy

Na razie nie wiadomo, czy podczas drugiego tragicznego lotu w kabinie też były osoby postronne, ale w tym przypadku Rosjanie nie uważają tzw. sterylności kabiny za rzecz świętą. W raporcie MAK-u z 12 stycznia 2011 roku dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej napisano m.in.:

"Podjęte przed dowódcę statku powietrznego nieadekwatne decyzje i działania załogi następowały w warunkach wysokiego obciążenia psychicznego, związanego ze zrozumieniem wagi lądowania na lotnisku przeznaczenia, a także z obecnością w kabinie pilotów wysoko postawionych osób postronnych. W procesie podchodzenia do lądowania osoby te niejednokrotnie omawiały z załogą warunki pogodowe, decyzje co do kontynuowania lotu i możliwą negatywną reakcję ze strony Głównego Pasażera."

Warto zapisać w prawodawstwie zakaz obecności osób postronnych w kabinie pilotów. I odpowiedzialność karną za złamanie tej zasady - mówiła natomiast Tatiana Anodina, ogłaszając raport w Moskwie.

Rosyjscy śledczy wezmą udział w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy

Rosja zagwarantowała sobie udział swoich specjalistów w wyjaśnianiu katastrofy samolotu Suchoj Superjet 100 w Indonezji. By do tego doprowadzić, wystarczyła jedna rozmowa telefoniczna Władimira Putina z indonezyjskim prezydentem, by bez żadnych umów międzynarodowych włączyć stronę rosyjską w wyjaśnienie przyczyn wypadku.

W Dżakarcie są już przedstawiciele rządowej międzyresortowej komisji oraz przedstawiciel MAK-u. Rosjanie i Indonezyjczycy stworzą jeden wspólny sztab akcji ratowniczej. Ministerstwo do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych wysyła do Indonezji dwa samoloty i śmigłowiec oraz rosyjskich ratowników.

Władimir Markin z Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej mówi też o wysłaniu do Indonezji kryminologów z Moskwy. Nieoficjalnie wspomina się także o tym, że czarne skrzynki samolotu będą badane w Moskwie. Większość ofiar wypadku to obywatele Indonezji, a mimo to główną rolę w wyjaśnianiu katastrofy odegrają Rosjanie.

Maszyna zniknęła z radarów 21 minut po starcie

Maszyna zaginęła w środę podczas drugiego pokazowego lotu na zachodzie indonezyjskiej wyspy Jawa. Na pokładzie znajdowało się 48 osób. Wśród pasażerów byli dziennikarze, przedstawiciele ambasady Rosji i kół biznesu, czyli potencjalni nabywcy tego typu maszyn.

Samolot wystartował z lotniska w Dżakarcie o godzinie 14:21 czasu lokalnego (9:21 czasu polskiego) i miał tam powrócić po 50 minutach. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt 21 minut po starcie, krótko po tym, jak załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości lotu z 3000 do 1800 metrów.

Nadzieja rosyjskiego lotnictwa cywilnego

Samolot Suchoj Superjet 100 jest określany mianem "nadziei rosyjskiego lotnictwa cywilnego". Dwusilnikowy odrzutowiec komunikacji regionalnej Suchoj Superjet 100 wzniósł się po raz pierwszy w powietrze w 2008 roku. Do tej pory użytkownikom przekazano 8 egzemplarzy seryjnych, a siedem z nich otrzymał Aerofłot. Portfel niezrealizowanych dotąd zamówień opiewa na 232 sztuki, w tym 30 dla indonezyjskich linii Kartika.