Ukraina otrzyma rakiety dalekiego zasięgu od państw tzw. koalicji chętnych - poinformował brytyjski premier Keir Starmer po spotkaniu sojuszników Kijowa w Paryżu. Decyzja ma wzmocnić potencjał obronny Ukrainy i zwiększyć presję na Rosję. Moskwa chce współdecydować o losach bezpieczeństwa w Europie, która będzie starała się wesprzeć Ukrainę w kwestiach bezpieczeństwa.
W czwartek w Paryżu odbyło się kluczowe spotkanie państw należących do tzw. koalicji chętnych, czyli krajów gotowych udzielić Ukrainie wsparcia militarnego oraz gwarancji bezpieczeństwa. W rozmowach z Emmanuelem Macronem uczestniczyli m.in. premier Polski Donald Tusk, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz brytyjski premier Keir Starmer, który wziął udział w wydarzeniu wirtualnie.
Jak poinformował szef brytyjskiego rządu, koalicja chętnych zdecydowała się na dostarczenie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu. Szczegóły dotyczące liczby oraz krajów, które przekażą uzbrojenie, nie zostały ujawnione. Starmer podkreślił, że jest to odpowiedź na rosnące potrzeby wojskowe Ukrainy w obliczu trwającej agresji rosyjskiej.
Premier Wielkiej Brytanii zaznaczył, że nie można ufać prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi, który zwleka z rozpoczęciem rozmów pokojowych i kontynuuje ataki na Ukrainę. Przypomniał o tragicznym ataku na Kijów z 28 sierpnia, w którym zginęło 25 osób, a 53 zostały ranne. W wyniku ostrzału zniszczone zostały m.in. budynek British Council oraz biuro Unii Europejskiej.
W spotkaniu w Paryżu uczestniczył także specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff, który brał udział w pierwszej części rozmów. Po południu członkowie koalicji rozmawiali telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który wyraził poparcie dla dalszego wsparcia Ukrainy. Premier Starmer podkreślił, że koalicja chętnych złożyła niezłomne zobowiązanie wobec Ukrainy i musi pójść jeszcze dalej, aby wywrzeć presję na Rosję i doprowadzić do zakończenia działań wojennych.
Szczegółowo omówiliśmy gotowość każdego z państw do zapewnienia bezpieczeństwa na lądzie, morzu, w powietrzu i cyberprzestrzeni. Skoordynowaliśmy stanowiska i omówiliśmy elementy gwarancji bezpieczeństwa. Jestem wdzięczny wszystkim za zrozumienie, że główną gwarancją bezpieczeństwa jest silna armia ukraińska - napisał Zełenski w komunikatorze Telegram po spotkaniu tzw. koalicji chętnych.
Zełenski zaznaczył, że Rosja robi wszystko, aby przeciągać proces negocjacyjny i kontynuować wojnę. Trzeba zwiększać wsparcie dla Ukrainy i wzmacniać presję na Rosję. Obecnie trwa przygotowanie 19. pakietu sankcji Unii Europejskiej. Nad kolejnymi krokami sankcyjnymi pracuje także Japonia - przekazał.
Spotkanie koalicji chętnych poruszył w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w Radiu RMF24 Zbigniew Parafianowicz z Dziennika Gazety Prawnej. Dziennikarz przyznał, że zmienia się skala wspierających działań Europy, czego nie akceptują Rosjanie.
Europa musi jakoś manifestować wobec Trumpa, że jest gotowa ponosić pewne koszty związane z uregulowaniem wojny na Ukrainie. No i dlatego jesteśmy świadkami właśnie tego typu rozwiązań - wyjaśnia redaktor DGP.
Donald Trump, jak zaznaczył redaktor DGP, rozpoznaje wyzwania, z którymi musi sobie poradzić w związku z zagrożeniem na Pacyfiku: Trump obserwuje to, co dzieje się w Azji. Obserwował paradę wojskową w Pekinie. Widzi, że równowaga sił na Pacyfiku jest zachwiana, że współpraca trzech państw atomowych: Chin, Korei Północnej i Rosji, plus przystawki takie jak Białoruś, Iran czy wszystkie państwa, które brały udział w spotkaniu w Pekinie, to jest zagrożenie dla amerykańskich interesów na Pacyfiku, a w związku z tym tych sił nie ma na tyle dużo w Stanach Zjednoczonych, żeby z takimi wyzwaniami sobie radzić - tłumaczył gość Radia RMF24. Dziennikarz nie spodziewa się większego zaangażowania Amerykanów w Ukrainie.
Mam wrażenie, że Trump postrzega Ukrainę jako swego rodzaju Somalię wschodniej Europy, jako problem, który trzeba zrzucić z barków, koszt, którego Ameryka nie może ponosić, jako element do wykorzystania na przykład poprzez eksploatację surowców mineralnych na Ukrainie, ale nie jako państwo, w które trzeba inwestować duże środki wojskowe czy finansowe - podsumował Parafianowicz wskazując jednocześnie, że celem strategicznym Rosji jest uczynienie z Ukrainy państwa upadłego i zagrożonego, pozbawionego Donbasu, Zaporoża i Krymu. "Przetrącenie kręgosłupa" Ukrainie ma pokazać Zachodowi, że Rosja ma ambicje, żeby współdecydować o losach bezpieczeństwa na kontynencie europejskim.


