Ustawę zawieszającą na dwa lata prawo do łączenia rodzin uchodźców, którzy mają tylko częściowe prawo do opieki azylowej, przyjął w piątek Bundestag. Szef MSW Alexander Dobrindt oświadczył, że Niemcy pozostają otwarte na imigrantów, ale ich system socjalny osiągnął granice możliwości.
Bundestag uchwalił ustawę - zapowiadaną jako flagowy projekt rządu kanclerza Friedricha Merza - znaczną większością głosów. Poparło ją 444 deputowanych, przeciwnych było 135.
Dobrindt powiedział w Bundestagu, że kres wydolności osiągnął również niemiecki system szkolnictwa i rynek nieruchomości. Imigracja do Niemiec też musi mieć swoje granice - dodał minister.
Przyjęcie ustawy skrytykowała lewicowa opozycja.
Skrajnie prawicowa AfD nazwała ją "bardzo małym krokiem we właściwym kierunku" - przekazała agencja Associated Press.
Nowe prawo dotyczyć będzie osób, którym przyznano tzw. międzynarodową ochronę uzupełniającą, co oznacza, że mogą pozostać w państwie, do którego dotarły, jeśli w kraju rodzinnym grozi im prześladowanie, tortury lub śmierć; nie jest to jednak pełny azyl polityczny - wyjaśniła AFP.
31 maja 2025 roku około 389 tys. uchodźców w Niemczech miało taki właśnie status.
W latach kryzysu migracyjnego (2015-2016) Niemcy przyjęły ponad milion osób, a kolejny milion - po agresji Rosji na Ukrainę.
W pierwszym expose swojego rządu - w maju - kanclerz Merz zapewnił, że Niemcy „były, są i pozostaną” krajem przyjmującym imigrantów. Zastrzegł jednak, że w ostatnich 10 latach dopuszczono do „nadmiernej, niesterowanej migracji” osób nisko wykwalifikowanych, które znalazły się na rynku pracy i w systemach ubezpieczeń społecznych.
Porządkujemy migrację, ograniczając napływ, zwiększając liczbę osób zawracanych i odsyłanych oraz usprawniając sterowanie. Nie działamy na własną rękę, wręcz przeciwnie, postępujemy zgodnie z prawem międzynarodowym - oznajmił Merz.


