Kandydat Donalda Trumpa na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR), generał broni Alexus Grynkewich stwierdził 24 czerwca przed komisją senacką: "Nasi przeciwnicy zacieśniają więzy, a ryzyko konfliktu z jednym lub kilkoma z nich rośnie każdego dnia. Silne NATO jest w interesie Ameryki". Czy Europa jest gotowa podjąć wyzwanie?
- Podczas szczytu w Hadze państwa NATO (z wyjątkiem Hiszpanii) zgodziły się na podniesienie wydatków na zbrojenia do 5 proc. PKB, co ma wzmocnić bezpieczeństwo Europy, ale stanowi ogromne wyzwanie dla rządów i społeczeństw.
- Tegoroczna deklaracja NATO była rekordowo krótka i pozbawiona szerszych ustaleń.
- Mimo strat na froncie ukraińskim Rosja rozbudowuje armię, przemysł zbrojeniowy i infrastrukturę wojskową przy granicach z NATO, co zwiększa zagrożenie dla Europy.
- Eksperci wskazują, że Europa powinna skupić się na kilku kluczowych filarach, by nie zostać zaskoczona nagłym konfliktem.
W rosyjskich mediach głównego nurtu zapanowała lekka konsternacja. Moskwa sądziła, że szczyt NATO w Hadze przypieczętuje ostateczne rozstanie USA i Europy, ale tak się nie stało. Liderzy europejscy zrozumieli, że z Donaldem Trumpem można rozmawiać, stosując dużą dawkę pochwał i pochlebstw, co nie umknęło uwadze rosyjskich agencji, które wyszydzają uległość Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii wobec prezydenta USA. "Trump ma wasali" - informuje RIA Nowosti.
Problem w tym, że ta diagnoza nie jest do końca mylna, bo Europa i jej bezpieczeństwo są zależne od kaprysu administracji w Waszyngtonie. Teraz jednak Stary Kontynent ma dziejową szansę na zawalczenie o swoją pozycję. Pierwszy sygnał został wysłany w Hadze po tym, jak kraje NATO (z wyjątkiem Hiszpanii) zgodziły się podnieść wydatki na zbrojenia. To jednak dopiero początek drogi, czasu jest bardzo mało, a groźba popadnięcia w samozadowolenie - ogromna. Co więc musi zrobić Europa, by stać się prawdziwą siłą Sojuszu Północnoatlantyckiego?
Tegoroczna deklaracja z Hagi liczy zaledwie 427 słów i pięć akapitów - to rekordowo krótki dokument w historii NATO. "To dyplomatyczne haiku. Sojusz tańczy do melodii Trumpa, a priorytetem jest zwiększenie wydatków Europejczyków" - zauważa Philippe Dickinson w analizie dla Atlantic Council i zaznacza, że ubiegłoroczna deklaracja waszyngtońska liczyła 5341 słów, z obszernymi i szczegółowymi sekcjami obejmującymi wysiłki na rzecz modernizacji obronności, wsparcia dla Ukrainy i wyzwań strategicznych wobec aktywności Chin, Korei Północnej i Iranu.
Ekspert nazywa dokument "dyplomatycznym haiku", który w zwięzłej i lekko zawoalowanej formie ma jeden cel - przypomnieć Europejczykom, że na zbrojenia mają wydawać znacznie więcej. Deklaracja haska jest czymś w rodzaju pamfletu na cześć Donalda Trumpa i próbą udobruchania niepewnego giganta zza oceanu.
Problem w tym, że cel wydatkowy to ogromne wyzwanie dla europejskich rządów. "Pytanie, czy liderzy będą w stanie przekonać społeczeństwa, że warto przeznaczyć tak duże środki na obronność kosztem innych wydatków socjalnych" - podkreśla Rachel Rizzo dla AC. Eksperci przypominają, że poprzedni cel 2 procent PKB nie został osiągnięty przez wszystkich członków, a teraz poprzeczka stoi znacznie wyżej.
Aby osiągnąć 5 procent PKB, sojusznicy będą musieli "przebudować architekturę finansową" - twierdzi Rob Murray w analizie. Oznacza to nie tylko mobilizację budżetów państwowych, ale także zaangażowanie banków, funduszy inwestycyjnych i sektora prywatnego.
Mimo ogromnych strat na froncie ukraińskim Rosja nie tylko odbudowuje, ale i rozbudowuje swoje siły zbrojne. Jak podkreśla gen. Christopher Cavoli, dowódca sił NATO w Europie: "Rosyjska armia, która poniosła największe straty w walkach, jest dziś liczniejsza niż na początku wojny - mimo szacowanych 790 tysięcy ofiar".
Rosja utrzymała także niemal nienaruszone siły powietrzne i morskie, dysponując ponad 1100 samolotami bojowymi oraz flotą ponad 60 okrętów podwodnych i 42 jednostek nawodnych zdolnych do przenoszenia pocisków manewrujących z głowicami jądrowymi. Rosyjski przemysł zbrojeniowy przeszedł na tryb wojenny.
Rosja otworzyła nowe zakłady produkcyjne i przestawiła linie cywilne na potrzeby wojska. W tym roku rosyjski przemysł ma wyprodukować 1500 czołgów, 3000 pojazdów opancerzonych i 200 pocisków balistycznych Iskander - wylicza gen. Cavoli. Dla porównania, Stany Zjednoczone produkują tylko około 135 czołgów rocznie i nie produkują już nowych bojowych wozów bojowych Bradley.
Rosja rozbudowuje infrastrukturę wojskową przy granicach z Finlandią i państwami bałtyckimi - przypominają specjaliści z AC. Eksperci ostrzegają, że jeśli Rosja otrzyma "dwa, może trzy do pięciu lat" na odbudowę sił, a Europa nie przyspieszy własnej modernizacji, "znajdzie się w poważnej niekorzystnej sytuacji w przypadku konfliktu o dużej intensywności".


