Na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Hadze przyjęto deklarację o wydatkach w wysokości 5 proc. PKB na obronność przez państwa członkowskie NATO do 2035 roku. "Nie da się dekadowych zaniedbań zasypać miliardami złotówek w przeciągu kilku lat. Tak naprawdę reformy sił zbrojnych i zmiany w polskiej zbrojeniówce, które teraz się dzieją, zaczną przynosić pozytywny efekt dopiero po 2030 roku" - mówi w rozmowie z Jakubem Śliwińskim na antenie internetowego Radia RMF24 Jarosław Wolski, analityk wojskowy z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Trzeba pamiętać, że my wydajemy realnie znacznie mniej, niż chwalimy się, że wydajemy. To nie jest prawda, że my wydajemy rekordowo w skali NATO - zwraca uwagę Jarosław Wolski. U nas jest haczyk, że środki w dyspozycji MON-u, jeżeli nie są wydane, to trafiają jako zwrot do budżetu na koniec roku kalendarzowego. W związku z tym my zawsze wydajemy miliardy złotych mniej, niż teoretycznie ma zadysponowane MON - informuje.
Jak podaje ekspert, często wliczane są do tego również pożyczki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Trzeba pamiętać, że są rodzaje uzbrojenia, których sami w kraju nie opracujemy - mówi, wymieniając okręty podwodne, śmigłowce szturmowe czy samoloty myśliwskie.
Do uzbrojeń, które są w naszym zasięgu, należą między innymi radiostacje. Należy je w możliwie szerokim stopniu produkować w kraju, ponieważ jest to wyjątkowo ważne z punktu widzenia krytycznego interesu państwa - dodaje.
To jeden wielki garnek, do którego wlicza się dosłownie wszystko - mówi analityk wojskowy. Trzeba pamiętać, że koszty osobowe w MON-ie są lwią częścią wydatków - przypomina, za przykład podając paliwo, amunicję czy koszty utrzymania obiektów.
Według specjalisty konieczne jest przeznaczenie ustalonej kwoty na obronność w celu poprawy obecnych zaniedbań. Jesteśmy w sytuacji trochę takiej jak Izrael albo inne kraje, które mają trudne sąsiedztwo i niestety nie mamy wyboru. Trzeba pamiętać o tym, że na polskiej armii aż do 2020 roku głównie oszczędzano - podkreśla Jarosław Wolski.
Jak podaje ekspert, wieloletnie zaległości najmocniej dotknęły przemysł zbrojeniowy. Nie da się dekadowych zaniedbań zasypać miliardami złotówek w przeciągu kilku lat. Tak naprawdę reformy sił zbrojnych i zmiany w polskiej zbrojeniówce, które teraz się dzieją, zaczną przynosić pozytywny efekt dopiero po 2030 roku - oznajmia.
Analityk za przykład największej niedbałości podaje marynarkę wojenną. Sztuką jest kupować mądrze, systemowo, tak, żeby wspierać lokalny, własny przemysł. Moim zdaniem problemem jest nie tyle wielkość środków, co struktura wydatków, czyli to, jak my te środki wydatkujemy, a nie jakiej wielkości je mamy - mówi w internetowym Radiu RMF24 Jarosław Wolski, analityk wojskowy z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Opracowanie: Julia Domagała.


