Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał w orzeczeniu z 15 listopada, że przesunięcia, dokonane w budżecie z 2021 roku, były niezgodne z konstytucją. To wywołało kryzys budżetowy. W obliczu problemów finansowych Berlina, Grecy przypominają jak ich traktowano, gdy sami zmagali się z problemami. Dają też Niemcom takie same rady, jak Niemcy dawali im.

Podczas kryzysu finansowego strefy euro kanclerz Niemiec Angela Merkel nałożyła na głowy państw Europy Południowej rygorystyczne wymogi oszczędnościowe. W marcu 2010 r. gazeta "Bild" wzywała w nagłówku: "Zbankrutowani Grecy, sprzedajcie swoje wyspy, i Akropol też". Teraz to "Niemcy stały się ‘chorym człowiekiem’ Europy. Gospodarka jest w recesji, rząd federalny ośmieszył się kryzysem budżetowym (..)", pisze w środę portal dziennika "Berliner Zeitung", zauważając, że "obecnie ludzie w Grecji z pewną dozą satysfakcji patrzą na katastrofę w Niemczech".

Były grecki minister energii i środowiska Panajotis Lafazanis odbija teraz piłeczkę z powrotem do Berlina. W wywiadzie dla gazety "Bild" stwierdził, że rząd niemiecki będzie musiał "nałożyć nadzwyczajne podatki zarówno na obywateli, jak i na firmy", aby zlikwidować ogromne niedobory budżetowe. To jednak zaostrzyłoby kryzys.

"Innym rozwiązaniem byłaby sprzedaż aktywów publicznych, takich jak wyspy, w celu szybkiego zebrania dużych sum" - powiedział "Bildowi" Lafazanis.

"Jeśli Niemcy sami się z tym nie uporają, będą musieli przejść pod nadzór ‘Trójki’" (trio Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego monitorowało grecki budżet państwa podczas kryzysu euro).

"Życie jest mściwe. Niemcy doświadczą teraz tego, co narzuciły Grecji" - podsumował były minister.