Pracodawcy z sektora ochrony zdrowia ostrzegają przed poważnymi konsekwencjami nowych uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy. Od przyszłego roku inspektorzy będą mogli przekształcać umowy cywilnoprawne w etaty, co - według przedstawicieli branży - może doprowadzić do odpływu lekarzy do sektora prywatnego - podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Powód? Medycy zarabialiby mniej na etacie niż na umowie B2B czy prowadząc własną działalność. Dziś w ten sposób działa 74 proc. specjalistów.

  • Od 2026 roku inspektorzy PIP będą mogli zamieniać umowy cywilnoprawne na etaty, jeśli stwierdzą, że praca ma cechy stosunku pracy.
  • Przepisy mają chronić pracowników, ale budzą sprzeciw pracodawców medycznych.
  • 74 proc. lekarzy specjalistów pracuje na kontraktach B2B lub działalności gospodarczej.
  • Pracodawcy obawiają się odpływu lekarzy do sektora prywatnego.
  • Ministerstwo Zdrowia nie planuje wyjątków dla sektora medycznego.
  • Szef PIP zapewnia, że zmiany mają zwalczać nadużycia, a nie likwidować umowy cywilnoprawne.
  • Decyzje inspektorów nie będą działać wstecz ani mieć natychmiastowej wykonalności.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

Nowe uprawnienia inspektorów pracy

Od 2026 roku Państwowa Inspekcja Pracy zyska możliwość odgórnego przekształcania umów cywilnoprawnych, w tym popularnych wśród lekarzy kontraktów B2B, w umowy o pracę. Decyzja taka będzie możliwa, jeśli inspektorzy stwierdzą, że zatrudnienie jest wykonywane w warunkach etatu.

Nowe przepisy mają na celu ochronę pracowników przed nadużyciami, jednak budzą poważne obawy wśród pracodawców z branży medycznej.

Ochrona zdrowia w niepewności

Z danych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wynika, aż 74 procent lekarzy specjalistów pracuje na podstawie umów B2B lub prowadzi własną działalność gospodarczą. To właśnie ta forma zatrudnienia dominuje w szpitalach i przychodniach.

Pracodawcy alarmują, że wprowadzenie obowiązkowych etatów może spowodować masowy odpływ lekarzy do sektora prywatnego, gdzie nadal będą mogli pracować na korzystniejszych warunkach.

"Większość zabiegowców czy radiologów z dnia na dzień odejdzie do podmiotów prywatnych, bo na umowie o pracę nie będą mogli otrzymywać takich wynagrodzeń, jakie mają obecnie. Albo zażądają pensji 100 tys. zł miesięcznie" - uważa cytowany przez "DGP" dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. Orłowskiego w Warszawie Tomasz Kopiec.

Brak specjalnych rozwiązań dla sektora zdrowia

Organizacje pracodawców zwróciły się do ministra zdrowia z apelem o interwencję i wprowadzenie wyjątków dla ochrony zdrowia. Jednak resort zdrowia nie przewiduje wprowadzenia specjalnych rozwiązań, które chroniłyby sektor medyczny przed decyzjami Państwowej Inspekcji Pracy. To oznacza, że nowe przepisy obejmą również szpitale i przychodnie.

Szef PIP broni zmiany przepisów

Szef Państwowej Inspekcji Pracy w wywiadzie dla PAP przekonywał, że zmiany wynikające z reformy są potrzebne i długo oczekiwane. Jak stwierdził, możliwość umów da inspekcji skuteczne narzędzie do walki z patologiami.

Ciągle podkreślam, że my nie chcemy likwidować polskiej przedsiębiorczości, nie chcemy likwidować umów cywilnoprawnych, chcemy walczyć z nadużyciami - powiedział Marcin Stanecki.

Wskazał przy tym, że inspekcja nie wyda decyzji o zmianie umowy w przypadku wątpliwości, bo rozstrzyganie kwestii spornych jest zadaniem dla sądów pracy.

Stanecki zaznaczył, że na etapie konsultacji projekt został uzupełniony o kompromisy dotyczące najbardziej krytykowanych przez biznes rozwiązań. Stanecki wskazał, że decyzja inspektora nie będzie wydawana wstecz, nie będzie też rygoru jej natychmiastowej wykonalności.

Wiele osób zapomina jednak, że najważniejsza będzie nie sama decyzja administracyjna, tylko jej rekontrola, czyli weryfikacja, czy podmiot do decyzji się dostosował. My takich nakazów możemy wydać milion, ale musimy potem sprawdzić, czy one zostały wdrożone, czyli czy pracownik został faktycznie zatrudniony na etacie, a wcześniej wysłany na badania, na szkolenia, czy wprowadzono dokumentację pracowniczą, ewidencję czasu pracy, plan urlopów, czy ta osoba ma zapewnione odpowiednie warunki BHP - zauważył szef PIP.