Godzina 20. stała się godziną zero na francuskich dworcach – związkowcy rozpoczęli bowiem 24-godzinny strajk. Największe utrudnienia mogą wystąpić w Paryżu i jego okolicach.

Kursować będzie najwyżej jedna trzecia składów, w tym pociągi do Londynu i Brukseli. Najgorzej będzie na trasach krajowych. Na środę strajk zapowiedzieli także pracownicy paryskiego metra, a to dodatkowo skomplikuje poruszanie się po francuskiej stolicy.

Pasażerowie są zaniepokojeni, ponieważ strajk może się przedłużyć i tak naprawdę nie wiadomo, jak długo potrwa. Strajkujący zapowiadają bowiem, że nawet po upływie 24 godzin może być podjęta decyzja o kontynuowaniu protestu.

Kolejarze sprzeciwiają się planom prywatyzacji ich przedsiębiorstwa. Związkowcy żądają także podwyżek płac. Jest to już szósty w tym roku protest.

Prezes SNCF, czyli francuskich kolei, ocenił, że jednodniowy strajk może kosztować około 20 milionów euro.