Turyści omijają w tym roku grecką wyspę Santorini. Mimo że jest połowa czerwca, w hotelach są puste pokoje.

Po raz pierwszy po pandemii koronawirusa turyści nie zawitali na Santorini. O tej porze roku zazwyczaj urokliwe uliczni Fira są tak zatłoczone, że trzeba się przeciskać. Tymczasem jest pusto, a właściciele hoteli narzekają na wolne pokoje.

Wygląda na to, że po serii wstrząsów ziemi odnotowanych w minionych miesiącach na wyspie, turyści wybrali inne kierunki w Grecji na wypoczynek.

To pierwszy raz od wygaśnięcia pandemii koronowirusa, kiedy Santorini odnotowuje spadek zainteresowania wśród pragnących odpoczynku.

Spodziewamy się spadku dochodów z turystyki na poziomie 10-15 proc. - powiedział Yannis Paraschis, szef greckiej organizacji turystycznej SETE.

Antonis Pagonis, przewodniczący zrzeszenia hotelarzy na Santorini, ostrzega, że spadek dochodów wyspy odbije się na ekonomii całego kraju.

Odczuwamy ogromny spadek zainteresowania kierunkiem, jakim jest Santorini - powiedział, przypominając, że wyspę odwiedza każdego roku nawet 3 miliony ludzi. Wylicza, że to 10 proc. wszystkich turystów, decydujących się na spędzenie urlopu w Grecji.

Santorini próbuje się ratować rabatami na ceny hoteli.