Premier Rishi Sunak rozważa wprowadzenie ograniczeń dla zagranicznych studentów, co ma związek z rekordowym napływem obcokrajowców do Wielkiej Brytanii - podaje na swojej stronie stacja BBC. Rzecznik Downing Street ujawnił, że ograniczenia mogą dotyczyć studentów, którzy otrzymują "stopnie niskiej jakości" i sprowadzają na Wyspy swoich bliskich. Pojawia się jednak ostrzeżenie: kto będzie płacił za studia, aby uniwersytety nie padły.

Rzecznik premiera wyjaśnił, że pomysł jest rozważany dlatego, że według niedawno opublikowanych oficjalnych danych migracja netto do Wielkiej Brytanii wzrosła do rekordowego poziomu. 

Brytyjski urząd statystyczny podał, że od czerwca br. wjechało do kraju o 504 tys. więcej osób niż z niego wyjechało. Jest to najwyższy wynik w historii - podkreślił w podsumowaniu danych Office for National Statistics (ONS).

Jak wskazuje się w analizach wzrost liczby obcokrajowców jest napędzany głównie przez osoby przybywające legalnie spoza UE. Przyczyniło się do tego także wznowienie podróży po pandemii. Jako kolejne czynniki wskazuje się przyjmowanie uchodźców z Afganistanu i z Ukrainy oraz z Hongkongu.

Po ujawnieniu tych informacji rząd brytyjski obiecał ograniczyć migrację i zmniejszyć różnicę między liczbą osób wjeżdżających i opuszczających Wielką Brytanię. 

"The Times" wskazuje, że w ramach planów obniżenia liczby przyjezdnych w grę może wchodzić zmniejszenie przyjęć cudzoziemców na najlepsze uniwersytety. Rozważane jest także zaostrzenie polityki wydawania wiz dla osób towarzyszących.

Zmniejszyć migrację do mniej niż 100 tys. osób

BBC przytacza wypowiedź minister spraw wewnętrznych Suelli Braverman, która uskarżyła się, że zagraniczni studenci sprowadzają członków rodziny, a ci w łatwy sposób mogą sobie "dokupić" wizę studencką i w ten sposób wspierają "kursy o niskim standardzie w nieodpowiednich instytucjach". 

Braverman chciałaby wrócić do planów przyjętych jeszcze w czasach premiera Davida Camerona, które zakładały obniżenie migracji netto do poziomu poniżej 100 tys. osób. Z taką polityką zerwał premier Boris Johnson argumentując, że brytyjskie firmy potrzebują napływu zagranicznych pracowników.

Z minister spraw wewnętrznych nie zgadza się kanclerz Jeremy Hunt. BBC przypomina, że w zeszłym tygodniu nalegał, aby podtrzymać imigrację, która jest konieczna do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Zdaniem Hunta musi istnieć długoterminowy plan dotyczący ograniczenia migracji uwzględniający, że nie może to zaszkodzić brytyjskiej ekonomii.

Bez zagranicznych studentów brytyjskie uniwersytety zbankrutują?

Inną kwestię podniósł przewodniczący rządowego komitetu ds. migracji prof. Brian Bell, który w radiowym programie BBC ostrzegł, że przystopowanie napływu zagranicznych studentów może postawić na krawędzi opłacalności działalność wielu uniwersytetów, szczególnie działających w biedniejszych regionach. Prof. Bell ujął sprawę dosadnie: "Większość uniwersytetów na większości kursów traci pieniądze na nauczaniu brytyjskich studentów i rekompensuje sobie tę stratę pobierając więcej od studentów zagranicznych. Jeśli zamkniemy dopływ zagranicznych studentów, nie jestem pewien, jak uniwersytet to przetrwa".

BBC dodaje, że według prof. Bella prawdopodobny w takiej sytuacji będzie wzrost czesnego dla brytyjskich studentów, które w ten sposób spróbują zrekompensować utratę wpływów od cudzoziemców.