„Akcje propagandowe” przed ambasadą Białorusi w Warszawie – to powód wezwania do białoruskiego MSZ przedstawiciela polskiej ambasady w Mińsku. Resort stwierdził, że strona polska nie zapewnia bezpieczeństwa działania instytucji białoruskich w Polsce.

Chodzi o „akcje” przed białoruską ambasadą w Warszawie i na przejściu granicznym w Kuźnicy Białostockiej. Brak polskiej reakcji miał doprowadzić, zdaniem resortu, do nieusankcjonowanego przeniknięcia zorganizowanej grupy osób na teren białoruskiej placówki.

Dziś Mińsk prawdopodobnie także będzie bacznie obserwował wydarzenia w Polsce – w wielu miastach zaplanowano bowiem manifestacje i wiece poparcia w ramach Dnia Solidarności z Białorusią.

A z Białorusi napływają kolejne informacje o zatrzymaniach tamtejszych opozycjonistów. Te działania potępiła Unia Europejska. Władze Białorusi zapowiadają także, że manifestantom i planującym w dniu niedzielnych wyborów protesty przeciwko Aleksandrowi Łukaszence grozi dożywocie, a nawet kara śmierci. Na teren kraju nie są wpuszczani także zagraniczni obserwatorzy.

Ograniczenia nie ominęły także dwójki Polaków, którzy jechali na Białoruś z ramienia OBWE. Na dworcu w Brześciu białoruska straż graniczna anulowała im wizy i poprosiła, by najbliższym pociągiem wrócili do Polski. Pozostałych członków 40-osobowej grupy wpuszczono na teren kraju. Warto zaznaczyć, że wymagane dokumenty mieli wszyscy podróżujący.