Jakakolwiek kontrola czy też monitorowanie organizacji terrorystycznych jest bardzo trudna. Tym bardziej, że jak napisał najnowszy "Boston Globe", amerykańscy specjaliści wywiadu przyznają, że Stany Zjednoczone w ewentualnych działaniach zbrojnych w Afganistanie będą musieli polegać na pomocy wywiadów obcych państw. A to ich zdaniem, może to znacząco ograniczyć zakres operacji polowania na Osamę bin Ladena.

Administracja Busha czuje się wyraźnie ograniczona przez niewielką liczbę źródeł informacji na miejscu. Według gazety tylko kilka osób z amerykańskiego wywiadu zna języki, którymi mówią Afgańczycy. To może opóźnić początek akcji. Trudno wysyłać żołnierzy nie mając przynajmniej częściowej informacji o możliwych miejscach ukrywania się bin Ladena. Gazeta pisze, że wiele krajów dostarczyło już wartościowych informacji. Amerykanie najwięcej oczekują od Pakistanu, ale szereg krajów Bliskiego Wschodu i Europy także ma wiele do zaoferowania. Problem z Pakistanem polega jednak nie tylko na chęci lub niechęci jego służb wywiadowczych do współpracy z Amerykanami, ale także groźbie licznych przecieków na temat akcji prosto do sojuszników bin Ladena. Podejrzewa się m.in., że wywiad Pakistanu uprzedził bin Ladena o amerykańskim ataku w 1998 roku. Jak twierdzą specjaliści, na których powołuje się "Boston Globe" wywiad amerykański w tym regionie koncentrował się ostatnio na sprawie konfliktu w Kaszmirze i pakistańsko-indyjskiego wyścigu nuklearnego. Tam dopatrywano się głównego zagrożenia. Niesłusznie.

12:15