Amerykanie wyjechali z bazy lotniczej w Uzbekistanie. Stała się ona ważnym miejscem wypadowym podczas operacji wojskowych w Afganistanie. Wyjazdu żołnierzy USA zażądał uzbecki prezydent.

Isłam Karimow odpowiedział w ten sposób na głos Waszyngtonu, który potępił krwawe stłumienie zamieszek w mieście Andidżan. Według relacji świadków, zginęło wówczas kilkaset osób.

Taszkent nie wyraził zgody na przeprowadzenie niezależnego śledztwa w sprawie zamieszek. O takie właśnie dochodzenie apelowała Unia Europejska i ONZ, a także Stany Zjednoczone.