USA ubolewają nad wynikami weekendowego referendum w Uzbekistanie, w którym wyborcy opowiedzieli się za przedłużeniem kadencji prezydenta Isłama Karimowa z 5 do 7 lat. Według komentatorów, krytyka Departamentu Stanu była stosunkowo łagodna - pod adresem uzbeckich władz nie padły żadne oskarżenia o fałszowanie wyników, czy nieprawidłowości w głosowaniu.

Obserwatorzy przypisują to temu, że Uzbekistan stał się jednym z głównych sojuszników USA w wojnie z terroryzmem, zezwalając na stacjonowanie ponad 1000 żołnierzy US Army w swych bazach. Dziś przedstawiciele amerykańskiej administracji mają w Taszkiencie rozmawiać z prezydentem Karimowem właśnie na temat referendum. Wzięło w nim udział 94 procent wyborców. Przedłużenie prezydenckiej kadencji poparło 91 procent głosujących. To najgorszy wynik osiągnięty przez Karimowa w czasie dotychczasowych plebiscytów i wyborów. W 1995 roku przedłużono kadencję Karimowa o trzy lata. 63-letni Karimow sprawuje pełnię władzy w Uzbekistanie od 1989 roku, najpierw jako lider komunistyczny, później jako przewodniczący Rady Najwyższej republiki, a od 1992 roku jako prezydent niepodległego już państwa.

rys. RMF

09:55