82-letni prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika w niedzielę wrócił do kraju - poinformowała jego kancelaria. Przez ostatnie dwa tygodnie Buteflika przebywał w szpitalu w Szwajcarii. W kraju od końca lutego trwają masowe antyprezydenckie demonstracje.

Media donoszą, że prezydent wylądował na lotnisku wojskowym znajdującym się pod Algierem, stolicą Algierii, i został przetransportowany w konwoju w stronę miasta.

Kancelaria w oświadczeniu wskazała, że prezydent przebywał w Genewie na "okresowych badaniach lekarskich".

Uczestnicy demonstracji nie chcą, by Buteflika ubiegał się o kolejną kadencję w kwietniowych wyborach. W niedzielę ponownie tysiące protestujących wyszły na ulice Algieru, trzymając w rękach państwowe flagi i skandując: Buteflika, nie będzie piątej kadencji.

W Algierze i wielu innych miastach ogłoszono strajk generalny, nie działa wiele sklepów - podaje Associated Press.

Jak podaje AFP, demonstracja przeciwko Buteflice odbyła się też w niedzielę w Paryżu. Według szacunków policji wzięło w niej udział ok. 10 tys. osób. Podobne manifestacje zorganizowano także w Marsylii i Bordeaux.

Buteflika, który rządzi krajem od 20 lat, w 2013 roku miał udar mózgu i od tamtej pory rzadko występuje publicznie. W ubiegłą niedzielę szef jego sztabu wyborczego złożył dokumenty potwierdzające chęć kandydowania przez obecnego prezydenta na piątą kadencję. Buteflika zapowiedział jednak, że jeśli zostanie wybrany na szefa państwa w wyborach zaplanowanych na 18 kwietnia, to w ciągu roku rozpisze przedterminowe wybory prezydenckie, w których już nie wystartuje.

W piątek w zamieszkanym przez ok. 3 mln osób Algierze odbyła się największa od 28 lat demonstracja. Dziennik "El Watan" podał, że w stolicy na ulice mógł wyjść nawet milion ludzi. Służby bezpieczeństwa zatrzymały 195 osób, m.in. pod zarzutem udziału w grabieży - poinformowała miejscowa telewizja.