Iran przeprowadził w nocy z poniedziałku na wtorek kolejny atak rakietowy na północy Izraela. Wojsko przekazało, że dwa pociski spadły na otwarty teren. Nie ma doniesień o stratach i ofiarach. Iran groził wcześniej, że przypuści tej nocy "największy i najbardziej intensywny" atak na Izrael.
To kolejny w ciągu ostatnich trzech dni atak rakietowy Iranu na Izrael. Ataki są odwetem za trwającą operację Izraela, której deklarowanym celem jest zlikwidowanie zagrożenia ze strony irańskiego programu nuklearnego i rakietowego.
Iran wystrzelił na Izrael ok. 350 pocisków balistycznych, z których większość zestrzelono, ale niektóre z nich uderzyły w domy i bloki mieszkalne w aglomeracjach Tel Awiwu i Hajfy.
W oświadczeniu Sił Obronnych Izraela nakazano mieszkańcom wejście do schronów przeciwbombowych i "pozostanie tam do odwołania". Mieszkańcy opuścili je nad ranem.
Siły Obronne Izraela poinformowały, że w kilku rejonach północnego Izraela zawyły syreny.
W dotychczasowych nalotach na Iran Izrael zaatakował m.in. zakłady wzbogacania uranu, obiekty wojskowe, magazyny paliw, pola gazowe, lotniska, urzędy, czy siedzibę państwowej telewizji, ale również bloki i domy mieszkalne.
Minister spraw zagranicznych Iranu nazwał izraelski atak na irańską stację nadawczą, w wyniku którego zginął co najmniej jeden pracownik - zidentyfikowany jako Masoume Azimi - "szczytem tchórzostwa".
Atak na naszą krajową organizację nadawczą pokazał oczywistą desperację Izraelczyków - powiedział Abbas Araghchi w wywiadzie. Kiedy zawodzą na polu bitwy, uciekają się do atakowania i atakowania cywilnego centrum, które przekazuje tylko prawdę i informuje.
Ministerstwo zdrowia Iranu podało w niedzielę, że w izraelskich atakach od piątku zginęły 224 osoby, a 1277 rannych zostało hospitalizowanych. Ponad 90 proc. ofiar stanowią cywile. W irańskich uderzeniach do poniedziałku śmierć poniosło 24 mieszkańców Izraela. Obie strony zapowiadają kolejne ataki.