Ameryka przemówiła. Jestem zaszczycony zaufaniem i wiarą, jaką obdarzyli mnie moi rodacy - mówił George W. Bush w orędziu do narodu, ogłaszając swoje zwycięstwo w wyborach. Prezydent - podobnie jak wcześniej pokonany John Kerry - wezwał do jedności.

W przemówieniu Bush wyraził wdzięczność swoim sympatykom za poparcie i zaapelował do demokratów o współpracę w czasie jego drugiej kadencji. Nowa kadencja stwarza nową okazję, by wyciągnąć rękę do drugiej partii. Kiedy pracujemy razem, nie ma granic dla wielkości Ameryki - mówił.

Do jedności i zasypywania podziałów powstałych m.in. po zażartej kampanii wyborczej wezwał także John Kerry. Rozmawialiśmy [z prezydentem Bushem – przyp. RMF] o niebezpiecznych podziałach w Ameryce i potrzebie, palącej potrzebie, jedności, konieczności współpracy, szukania kwestii, które nas jednoczą, a nie dzielą. Dziś mam nadzieję, że możemy rozpocząć zasypywanie tych podziałów - mówił Kerry w oficjalnym wystąpieniu w swym rodzinnym Bostonie.

Wcześniej, zanim Kerry publicznie ogłosił uznanie swej porażki, zadzwonił z gratulacjami do Busha. W rozmowie prezydent przyznał, że Kerry był silnym i godnym przeciwnikiem.

Wszystko o wyborach prezydenckich znajdziesz także w raporcie RMF FM i portalu INTERIA.PL

Wybór Busha oznacza dla USA silne rządy prezydenta, któremu nikt nie może zarzucić, że jego władza nie ma wyborczej legitymacji. 3,5 mln głosów przewagi w powszechnym głosowaniu (51,5 do 48 proc. poparcia) budzi respekt. Co ważne, republikanie powiększyli swoją przewagę w Senacie i Izbie Reprezentantów – przynajmniej przez 2 lata, do kolejnych wyborów do Kongresu. Prezydent może więc przeprowadzić wiele ze swych nawet najbardziej kontrowersyjnych inicjatyw.

Umocni się także pozycja prezydenta USA na arenie międzynarodowej – świat musi uznać, że Bush to nie jest chwilowy „wybryk natury”; że poglądy tego prezydenta mają silne poparcie Amerykanów.

Trudno oczekiwać zmiany kursu w sprawie wojny z terroryzmem i wojny w Iraku. Nie można jednak wykluczyć, że administracja mocniej zaangażuje się w próby rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego.

Z kolei w stosunkach Europa-USA obie strony muszą zdać sobie sprawę, że kolejne 4 lata chłodu nie mają sensu. Czy Bush wyciągnie rękę do zgody? Może, ale nie musi.

Jeśli zaś chodzi o układy z Polską, to strategiczne partnerstwo naszych krajów nie jest zagrożone. Pozostaje mieć nadzieję, że przyniesie ono naszemu krajowi wymierne korzyści. George Bush często wspominał o Polsce w kampanii, możemy więc oczekiwać, że teraz po jej zakończeniu, przejdzie od słów do czynów. Polacy w kraju i za granicą muszą się jednak o to dopominać.

Czego po nowym-starym prezydencie mogą spodziewać się Polacy, posłuchaj w relacji reportera RMF Jana Mikruty: