Pasażerowie i załoga rosyjskiego samolotu, uprowadzonego do Izraela, są już wolni. Po kilku godzinach postoju na lotnisku w bazie wojskowej Uvda nad morzem Czerwonym, porywacz oddał się w ręce izraelskich służb specjalnych.

Mieszkaniec Dagestanu, prawdopodobnie niezrównoważony psychicznie, okazał się porywaczem rosyjskiego samolotu, który w sobotę w nocy leciał na trasie Machaczkala - Moskwa. Wszystko wskazuje na to, że napastnik nie miał wspólników. Nie wiadomo, jakie były motywy jego działania, ale nie potwierdziły się infomacje, jakoby chodziło o wyrażenie poparcia dla Palestyńczyków i ich powstania przeciwko władzom izraelskim. Z samolotu wyniesiono kilka sztuk broni należącej do znajdujących się na pokładzie oficjeli z Dagestanu. Ze stojącego na bocznym pasie lotniska Tupolewa 154 wysiadło najpierw kilku rozebranych do pasa mężczyzn, potem kolejnych kilkadziesięciu pasażerów. Wojsko nadal nie dopuszcza nikogo w pobliże samolotu, który może być zaminowany. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Tel Awiwu, Elego Barbura:

Pasażerowie w ciągu najbliższych godzin powinni przylecieć do Moskwy. Jak twierdzą Rosjanie najpierw wszyscy pasażerowie zostaną nakarmieni, a potem przesłuchani. Z Moskwy wyleciała do Izraela specjalna grupa operacyjna, która ma w tym pomóc. Przede wszystkim będzie przesłuchiwany sam porywacz. Jak się okazało jego akcja nie miała nic wspólnego z wojną w Czeczenii. Intensywne śledztwo trwa także na lotnisku w Machaczkale, stolicy Dagestanu. Ma m.in. odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób porywacz wniósł na pokład samolotu atrapę bomby. W ciągu trzech lat dwukrotnie porywano w Rosji samoloty. W pierwszym przypadku, terrorystą był niezrównoważony, bezdomny emeryt, w drugim - uczeń technikum, który rzucił na podłogę w przejściu między fotelami kartkę z informacją, że samolot został porwany. Chciał zobaczyć jednostkę antyterrorystyczną w akcji. Posłuchaj relacji moskiewskigo korespondenta radia RMF, Andrzeja Zauchy:

12:30