„Rzeczpospolita” opisuje kulisy cofnięcia poświadczenia bezpieczeństwa Sławomirowi Cenckiewiczowi, obecnemu szefowi BBN. Decyzję taką podjął szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk w lipcu 2024 roku. Jak pisze gazeta, machinę sprawdzania Cenckiewicza przez służby uruchomiły kwestie zdrowotne. Sąd jednak ocenił, że obecny szef BBN niczego nie zataił, bo żaden z przepisanych mu leków nie był „substancją psychotropową”.
- "Rzeczpospolita" opublikowała materiał dotyczący odebrania Sławomirowi Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa przez SKW.
- Gen. Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, cofnął Cenckiewiczowi poświadczenie 30 lipca 2024 r. po kontrolnym postępowaniu sprawdzającym.
- Powodem decyzji miało być zatajenie przez Cenckiewicza informacji w ankiecie bezpieczeństwa z 2021 r., co według SKW podważało rękojmię zachowania tajemnicy.
- Według gazety, Cenckiewicz w 2020 r. korzystał z konsultacji specjalisty i wykupił leki na ośrodkowy układ nerwowy, jednak nie zgłosił tego w ankiecie.
- SKW odebrała Cenckiewiczowi dostęp do wszystkich klauzul informacji niejawnych, w tym międzynarodowych (NATO, UE, ESA).
- Premier Donald Tusk utrzymał decyzję SKW, choć KPRM wycofała część zarzutów.
- Sąd uznał, że leki nie są substancjami psychotropowymi, a Cenckiewicz nie wprowadził SKW w błąd - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Wyrok sądu jest nieprawomocny; premier złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, termin rozpoznania sprawy nie został wyznaczony.
- Więcej informacji ze świata polityki znajdziecie na rmf24.pl.
"Rzeczpospolita" podkreśliła, że publikuje materiał "kierując się ważnym interesem społecznym i rangą sprawy".
Według gazety szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk decyzją z 30 lipca 2024 r., po przeprowadzeniu kontrolnego postępowania sprawdzającego, cofnął Sławomirowi Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa z 2021 r. dotyczące dostępu do wszystkich klauzul informacji niejawnych. Rok później prezydent Karol Nawrocki mianował Cenckiewicza na szefa BBN, w którym dostęp do państwowych tajemnic jest kluczowy.
Powodem odebrania poświadczenia miało być to, że w tzw. ankiecie bezpieczeństwa osobowego z 2021 r. Cenckiewicz miał "zataić" przed tą służbą pewne informacje, co miało sugerować, że nie daje on "rękojmi zachowania tajemnicy".
W kontrolnym postępowaniu sprawdzającym wszczętym wobec Cenckiewicza SKW badała, czy są wątpliwości dotyczące m.in. "uzależnienia od alkoholu, środków odurzających lub substancji psychotropowych". Analizując ten wątek, SKW - jak wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej" - uznała, że historyk zataił przyjmowanie leku działającego na ośrodkowy układ nerwowy.
Gazeta opisuje, że Sławomir Cenckiewicz w 2020 r. dwukrotnie skorzystał z konsultacji lekarza specjalisty i w ciągu kilku miesięcy wykupił pięć recept na dwa leki mające działać na ośrodkowy układ nerwowy przepisane mu przez lekarza. Przy drugiej wizycie lekarz wypisał mu większą ilość jednego z medykamentów - z zapasem na cztery miesiące. Na tej podstawie SKW uznała, że profesor leczył się przez prawie osiem miesięcy.
Kontrwywiad ocenił, że Sławomir Cenckiewicz w ankiecie bezpieczeństwa osobowego z 2021 r. podał nieprawdę - celowo zataił odbyte konsultacje u specjalisty i zaprzeczył, by zażywał w przeszłości "środek odurzający lub substancję psychotropową".
SKW uruchomiła kontrolne postępowanie sprawdzające w 2024 r., mimo posiadanego przez Cenckiewicza poświadczenia, wydanego w 2021 r. i wciąż aktualnego. SKW odebrała mu poświadczenia bezpieczeństwa do wszystkich posiadanych przez niego poziomów: "ściśle tajne", "tajne" i "poufne" - oraz dostęp do informacji niejawnych międzynarodowych w trzech systemach: NATO, UE i Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Uznano, że skoro zażywał leki działające na ośrodkowy układ nerwowy i bywał u specjalisty, to powinien podać to w ankiecie. Premier Donald Tusk decyzję SKW utrzymał, choć - jak odpowiedziało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na jedno z pytań przesłanych przez "Rzeczpospolitą" - KPRM "wycofała się z niektórych zarzutów pierwotnie sformułowanych przez SKW". Sławomir Cenckiewicz poszedł do sądu.
Gazeta informuje, że sąd uznał, że dolegliwość, z powodu której Sławomir Cenckiewicz udał się do specjalisty, nie ogranicza sprawności umysłowej i nie zakłóca psychiki. Potwierdził także, że żaden z dwóch przepisanych skarżącemu leków nie jest substancją psychotropową, a "podciąganie" pod tę kategorię leków działających na ośrodkowy układ nerwowy jest sprzeczne z pytaniem ankiety, w której chodzi o ustalenie wątpliwości dotyczących uzależnienia od alkoholu, środków odurzających i substancji psychotropowych. Sąd uznał, że Sławomir Cenckiewicz nie wprowadził SKW w błąd, bo w ankiecie bezpieczeństwa odpowiedział zgodnie z prawdą, że substancji psychotropowych nie zażywał.
Wyrok jest nieprawomocny. Premier złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wyznaczono jeszcze składu orzekającego ani terminu ich rozpoznania - podała gazeta.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński we wpisie na portalu X odniósł się do publikacji "Rzeczpospolitej". Gazeta podała, że Sławomir Cenckiewicz pominął w ankiecie, że zostały mu przepisane leki mające działać na ośrodkowy układ nerwowy. Miało to być przyczyną cofnięcia mu przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego poświadczenia bezpieczeństwa z 2021 r. dotyczącego dostępu do wszystkich klauzul informacji niejawnych.
Sąd ocenił jednak, że obecny szef BBN niczego nie zataił, bo żaden z przepisanych mu leków nie był "substancją psychotropową".
"Odnosząc się do nieprecyzyjnych informacji ukazujących się w mediach, dotyczących utraty dostępu do informacji niejawnych Sławomira Cenckiewicza, informuję, że zarówno SKW jak i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stoją na stanowisku, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem obecny szef BBN nie posiada dostępu do informacji niejawnych" - napisał Dobrzyński.


