Szef rządu Jarosław Kaczyński przedstawił koalicjantom warunki podtrzymania koalicji. Jeśli Samoobrona i LPR nie zgodzą się na "warunki dobrego rządzenia", trzeba będzie "odwołać się do decyzji wyborców" - napisał premier w liście do liderów Samoobrony i LPR.

Jarosław Kaczyński postawił LiS-owi warunki sprawnego funkcjonowania obecnej koalicji rządowej. Wśród nich jest m.in. brak poparcia dla wniosku PO o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie działań CBA w resorcie rolnictwa, które doprowadziły do odejścia Leppera z rządu, a także popieranie "wspólnie uzgodnionego pakietu ustaw, w szczególności ustawy o finansach publicznych, lustracji, deubekizacji i nowelizacji kodeksu karnego".

Liderzy LiS-u zapowiedzieli dziś, że premier otrzyma odpowiedź na postawione przez siebie warunki utrzymania koalicji dopiero pod koniec sierpnia. Jednak według rzecznika Jarosława Kaczyńskiego, premier na odpowiedź będzie czekał tylko dziesięć dni, a to by mogło oznaczać, że szef rządu rzeczywiście myśli o zerwaniu koalicji. Na wszelki wypadek więc – jak udało się ustalić reporterce RMF FM – biuro organizacyjne PiS-u w każdej chwili może ściągnąć do Warszawy Radę Polityczną partii, by ta potwierdziła koniec koalicji. Wówczas mamy rząd mniejszościowy, bo premier usuwa ze swojego gabinetu wszystkich koalicyjnych ministrów.

A co się dzieje w LiS-ie? Tu pierwsze skrzypce gra Roman Giertych, a gra głównie dla siebie i liczy być może na to, że uda mu się „odstrzelić” Andrzeja Leppera definitywnie i jako prezes LiS-u przejąć Samoobronę i jej elektorat. Wtedy - w razie przyśpieszonych wyborów - miałby dodatkowe punkty. Wygląda więc na to, że obie strony szykują się do wyborów.