Rząd chce, by podręczniki szkolne były o połowę tańsze. Jak to zrobić? Drobnym szantażem wobec wydawców. W Ministerstwie Edukacji Narodowej odbyło się spotkanie ze szkolnymi wydawcami w sprawie obniżenia cen książek.

O wprowadzeniu cen maksymalnych na szkolne książki mówił już w pierwszych dniach urzędowania premier Kazimierz Marcinkiewicz. Teraz przyszedł czas na konkrety. Minister edukacji chce zmienić przepisy o dopuszczeniu podręczników do szkół. Zapowiada, że będzie zatwierdzać tylko te książki, które są tanie i lekkie.

Wydawcy twierdzą, że obniżenie cen o połowę jest niemożliwe. Ich zdaniem książki mogą być tańsze, ale tylko po obniżeniu kosztów dystrybucji lub marż przez księgarnie. Wg nich realna obniżka to 20 procent. Wydawcy twierdzą, że jeśli będą zmuszeni do obniżenia cen, to będą też zmuszeni do obniżenia ich wartości merytorycznej – będą wydawać książki kiepsko zredagowane i bez ilustracji. Posłuchaj relacji reporterki RMF Miry Skórki:

Dziś komplet podręczników dla pierwszoklasistów kosztuje około 200-300 złotych. Rodzice starszych dzieci za pełne wyposażenie pociech w szkolne przybory, podręczniki i zeszyty zapłacą nawet kilka razy więcej.