W budżecie na ten rok nie ma pieniędzy na podwyżki dla lekarzy - powtarza minister zdrowia. Lekarze protestowali wczoraj w całym kraju żądając 30-procentowej podwyżki płac. Większość z nich wzięła dzień urlopu.

Zobacz również:

Po raz pierwszy do protestu dołączyli lekarze ze szpitali dziecięcych. Pracownicy służby zdrowia nie wykluczają, że będą strajkować także w poniedziałek.

Minister zdrowia Zbigniew Religa dyskusje o podwyżkach ucina krótko – w tym roku pieniędzy nie będzie: Jeżeli są tego typu żądania to bardzo proszę żądających, aby kierowali je do innych osób w rządzie.

Zbigniew Religa odsyła do innych ministrów i premiera, ale w międzyczasie przygotowuje awaryjny scenariusz na wypadek, gdyby w poniedziałek sytuacja się powtórzyła. Inni ministrowie i premier milczą. Lekarze jednak nie zamierzają ustępować – pieniądze muszą być i to w tym, a nie w następnym roku. Tak już bywało, że czasem przed protestem mówiło się, że nie ma pieniędzy, a po proteście one się znajdują - mówi Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Dodaje, że jeśli rząd nie przedstawi konkretnych propozycji protest będzie się nasilał, a pierwsze efekty lekarskiej determinacji mogą być odczuwalne już w poniedziałek kiedy w szpitalach i przychodniach znowu zastaniemy kartkę z napisem „Ostry dyżur”.

Wczoraj w południe ponad pół tysiąca lekarzy i pielęgniarek ze Śląska pikietowało przed Sejmem: Nie pozwalamy na to, aby nas traktowano gorzej niż lekarzy na Ukrainie czy Białorusi - krzyczano przed Sejmem: