"Jeśli prezydent Duda naprawdę, na polecenie prezesa Kaczyńskiego, chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów" - powiedział premier Donald Tusk. Odniósł się w ten sposób do możliwości odmowy podpisania ustawy budżetowej przez prezydenta.

Jak poinformowaliśmy w poniedziałek, prezydent rozważa skierowanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego. 

Tusk: To byłby ruch irracjonalny

Szef rządu na wtorkowej konferencji prasowej był m.in. pytany o komentarz do ewentualnego skierowania przez Prezydenta RP ustawy budżetowej na ten rok do TK.

Nie sądzę żeby prezydent zdecydował się na taki ruch. To byłby ruch irracjonalny (...) Ja wiem, że to jest druga i ostatnia kadencja pana prezydenta - więc być może nie przejmuje się opinią publiczną - ale nie wygląda mi na człowieka, który chciałby - tak na żywca - dokuczyć tym, którzy czekają na podwyżki - powiedział Donald Tusk.

Ustawa budżetowa na 2024 rok zakłada m.in. podwyżki dla nauczycieli oraz dla sfery budżetowej.

Brak podpisu prezydenta i nowe wybory?

Według premiera, prezydent Andrzej Duda nie ma żadnego powodu, dla którego miałby skierować budżet do TK. Nawet jeśli skieruje budżet do Trybunału, uzna że ten budżet jest. To znaczy nie będzie podawał w wątpliwość, czy ten budżet został złożony czy nie. Więc na pewno nie ma mowy o pretekście do rozwiązania parlamentu poprzez wysłanie budżetu do Trybunału - dodał.

Prezydent musiałby odmówić podpisania, uznając, że go nie dostał, albo że to, co dostał nie jest budżetem. (...) Wydaje mi się, że pan prezydent Duda już wiele razy pokazywał, że on nie ma temperamentu takiego ryzykanta, czy hazardzisty. To spokojny człowiek w sumie. Więc nie sądzę, żeby chciał się wdawać w taką awanturę - mówił Tusk.

Ale też mogę to powiedzieć - oczywiście na razie we własnym imieniu - gdyby w jakiś sposób prezydent Duda, instytucje których i wiarygodność, i ważność są bardzo wątpliwe, np. TK - klasyczny przykład instytucji tworzonej wadliwie i tak naprawdę nie powinno się uznać ich decyzji, ale jeśli rzeczywiście jakąś nadzwyczajną kreatywnością znajdą sposób, żeby blokować możliwości funkcjonowania państwa, jeśli prezydent Duda naprawdę, na polecenie prezesa Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów - stwierdził szef rządu.

Jest nowa ustawa budżetowa

W ubiegłym tygodniu Senat nie zgłosił poprawek do ustawy budżetowej na bieżący rok i niedługo potem trafiła ona do prezydenta. Według art. 224 konstytucji (rozdział X "Finanse publiczne") Prezydent RP może w ciągu siedmiu dni podpisać ustawę budżetową, ewentualnie może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o ocenę zgodności jej zapisów z ustawą zasadniczą. Trybunał ma maksymalnie dwa miesiące od dnia złożenia wniosku na wydanie orzeczenia.

Ustawa budżetowa na 2024 r. zakłada, że deficyt ma wynieść nie więcej niż 184 mld zł, a deficyt środków europejskich ustalono na 32,5 mld zł. W uzasadnieniu do ustawy wskazano, że biorąc pod uwagę plany finansowe pozostałych jednostek sektora finansów publicznych, prognozowany deficyt sektora finansów - według metodyki unijnej - wyniesie w tym roku 5,1 proc. PKB.

Dochody państwa mają wynieść blisko 682,4 mld zł, w tym wpływy z podatków prawie 603,9 mld zł. Ustalony limit wydatków na ten rok wynosi blisko 866,4 mld zł.